 |
cicha destrukcja w kolorze błękitnej koszuli.
|
|
 |
jestem tylko tłem, nic więcej, już nie wiem czy jeszcze zdobędę twoje serce
|
|
 |
w garnku wrząca woda otula makaron, na patelni piętrzą się soczyste pomidory, opuszkami palców pieszczę listki zielonej jak nadzieja - bazylii. A w głowie gotują mi się myśli. Uczę się życia od kuchni.
|
|
 |
czas ucieka mi spod palcy, odlatuje jak spłoszony gołąb, biegnie jak najszybszy maratończyk. Czasem odwraca się i ironicznym głosem krzyczy: złap mnie! a ja niczym kaleka nie mogę ruszyć się z miejsca. Siedzę na życiowym wózku, w którym popsuły się kółka.
|
|
 |
Zmieniłam w zasadzie nie tak wiele bo tylko duszę...
|
|
 |
był takim moim najpiękniejszym epizodem romantyzmu...
|
|
 |
powoli zamarzam od dłoni po szyję, bo wyplułem serce mimo tego wciąż żyję
|
|
 |
czas zmienił kolej rzeczy, bo nie mogę go mieć i ten ciężar mi na chwilę przygniótł plecy
|
|
 |
jak coś się stało to się stało, olej i nie dawaj się dalej innym traktować jak obiekt
|
|
 |
to tylko moment, jedna chwila, jeden oddech tak nierzeczywista- bitwa, miłość kontra obłęd hee...
|
|
 |
Chociaż jak syreny
budzą mnie o tobie sny
Jedno wiem na pewno
nie chciałbym bez ciebie żyć
|
|
 |
Każesz cofnąć się o metr
i nie wiem jak powiedzieć "nie"
Więc gryzę wargę, burzę krew
trzaskasz drzwiami a ja klnę
|
|
|
|