 |
coraz mniej wiary w dobro, życie słodkie jak likier
to konfrontacja marzeń z chodnikiem
|
|
 |
czasem chcę uciec, muszę prawdziwie istnieć. pozostać tu to dla mnie dalej ocierać się o granice
|
|
 |
rozmowy już nie w cztery oczy, już nie są osobiste
|
|
 |
wiem, że masz miejsca, te gdzie mieszkać w nich to marzenie
|
|
 |
tamte czasy była w nas energia,
rządni wrażeń, dziś połowy nawet nie pamiętam
|
|
 |
to była noc, co za krótko trwa,
w powietrzu siwy dym i pełne szkła
|
|
 |
żeby pokazać jak mi wisisz nie mam takich luźnych spodni
|
|
 |
muzyka jest dla Ciebie wypełnieniem czasu
|
|
 |
płonie setka blantów, to nie kwestia lansu,
my jeździmy, palimy to i wkurwiamy policjantów
|
|
 |
tyle głosów szepcze: weź się ogarnij.
nie kąsaj ręki, która cię karmi
|
|
 |
ja spakowałam nam na później
te wszystkie nasze lepsze dni
|
|
 |
przepraszam że tak wyszło,
znowu nie mówisz nic.
tak między nami ucichło
więc może lepiej krzycz
|
|
|
|