|
miałem wszystko jebnąć, stojąc nad krawędzią,
wiesz a mimo wszystko dziś, nadal jesteś ze mną
|
|
|
pozory jak przegrane wojny po wygranej bitwie,
ciągną ofiary, za łachy, wyrzuty sumienia,
szukamy różnych dróg na granicach przeznaczenia
|
|
|
liczę na cud wbrew temu co nam pisane,
rzuceni na skałę, pośród łez wywołujemy zamęt
|
|
|
bezsenność, szklana pułapka, jak czysty instynkt,
z uśmiechem sadysty, kierunek wydrapują blizny
|
|
|
szukam drugiego dna, może tam być wyjście
dla 21 gram
|
|
|
emocje jak pierwiastki zła, nazbyt mgliste ja,
w schizofrenicznych snach - tak brak mi odwagi,
brak mi słów by pogardzić nami bez sensu,
zatem tonę we łzach jak krople deszczu
|
|
|
zaiste strach to wszystko co mam dziś
|
|
|
sam tracę siłę i nie winię nas, wydycham promile pod wiatr,
znowu przygryzam wargi, przemywam twarz wpatrzony w sufit nostalgii
bez gwiazd, jak w bezmiar porażki
|
|
|
oczy otwarte szarpią obraz, sine dłonie łapią wydech
|
|
|
"Anioły stróże na niebieskich łabędziach latają nad nami."
|
|
|
ktoś powiedział mi, masz w oczach iskry, trik iluzjonisty, to twój ogień w nich błyszczy
|
|
|
Wystarczy się wsłuchać w opowieść milczących ust.
|
|
|
|