I wiedziałam, że muszę się uśmiechnąć, choćby po to, by stwarzać pozory szczęśliwej, żeby nie dać mu saysfakcji, na którą liczył zaraz po swoim odejściu.
Najprościej jest wyjść i trzasnąć drzwiami, nie przedstawiając żadnych argumentów. Lecz w końcu trzeba wrócić. A problemy ot tak nie znikną, a mogą przybrać gorszą postać.