 |
choćbym obiecał coś tobie i sobie i tak przy pierwszej, lepszej okazji znowu to zrobię // true ♥
|
|
 |
Idę na balkon w ręku szlug, telefon w drugiej.
Napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów.
Zadzwoniłbym do Ciebie ale wiem, że tego nie chcesz.,
wybełkotałał, że Cię kocham,
tu jest źle i serio tęsknie.
|
|
 |
nie chce mi się pić już,
to wylewam te resztki do zlewu,
banalne - kiedyś nie wylałbym,
wyjebałbym do końca, nawet,
jakbym się zrzygał tym,
|
|
 |
ide do okna i zapalam papierosa..
|
|
 |
znów papierosa biore w dłonie, płonie.
|
|
 |
widzę nas przed telewizorem i wóde i cole
a sam siedzę tu przed monitorem,
|
|
 |
gonię po miejscach kiedy normalnie to mnie nie wkręca,
ale znowu sie najebalem,
|
|
 |
Ohh, z papierosa dym szarobury,
majacze w świetle lampy obok klawiatury
plączą się, wyginaja wypłowiałe chmury,
chcą mi coś powiedzieć ale nie wiem co,
kalambury..
|
|
 |
intuicja nie zawodzi ona wali szczęką w chodnik.
|
|
 |
coś pomiędzy daj bucha a żyj dla mnie
|
|
 |
żałuje dziś mocno że życie to nie word i nie podkreśla na bierząco
|
|
 |
niech sobie idą, idą się pierdolić
|
|
|
|