 |
Szarpie się sama z sobą o resztki zdrowego rozsądku, śnią mi się Twoje oczy, zakochane, wielkie, z roku na rok coraz mniej błękitne, a Ty może patrzysz teraz na nią, a ja dzisiaj znowu kochałam się z innym, oh kochanie, jak bardzo wszystko się popierdoliło, jak bardzo wszystko było popierdolone od zawsze, jak katastrofalnie bardzo mnie to rozszarpało.
|
|
 |
możesz nawet stać i z szyderstwem w oczach przyglądać się bezczynnie, jak trwa moja agonia, tylko tu bądź, na chwilę.
|
|
 |
odezwij się, błagam, nie mogę już bez ciebie.
|
|
 |
boże, klękam na kolana, bo nie mam już sił. powiedz mi, błagam, wytłumacz, dlaczego znowu mi to zrobiłeś? dlaczego kolejny raz mi go zabrałeś, dlaczego znów pozwalasz, bym umierała, bo choć nieraz o to prosiłam, to nie w tej formie, dlaczego znowu obiecywałeś i nie spełniłeś danego słowa, dlaczego kolejna próba okazała się totalną porażką, dlaczego nie zatrzymałeś mnie, zanim zrobiłam pierwszy krok bez niego. dlaczego znów krzyczę i leżę bezwładna na dnie, dlaczego znów wszystko straciło sens, dlaczego pozwoliłeś po raz kolejny popełnić mi śmiertelny błąd? co chcesz mi udowodnić?
|
|
 |
pewnie i tak jeszcze nie raz znów stracę wszystko.
|
|
 |
śmierć ma słodkie usta, ale całuje raz, ten kto zbliżył je do siebie wie czym smakuje strach. /o.s.t.r
|
|
 |
oddycham jedynie nadzieją, że gdzieś tam, poza tym podłym i niedorzecznym światem jest miejsce odpowiednie dla naszej nieziemskiej miłości i że kiedyś znajdziemy się tam na zawsze.
|
|
 |
jest tak najzwyczajniej w świecie za późno, za późno.
|
|
 |
nieważne, zupełnie nic, niczego nie da się już zmienić, naprawić, żaden czas nie rozwiąże naszych problemów, żadna ucieczka, może nawet żadna śmierć.
|
|
 |
chciałam zacząć na nowo, chociaż wiedziałam, od początku wiedziałam, że bez ciebie, choćby wszystko i tak nie będzie miało najmniejszego sensu.
|
|
|
|