 |
|
jedynym marzeniem na chwilę obecną, jest skrycie się przed całym światem w jego ramionach. / callrecording.
|
|
 |
umieram i rodzę się na przemian.
|
|
 |
|
kocham Cię. pytanie brzmi tylko, czy jestem w stanie to w sobie stłumić. / callrecording
|
|
 |
plany noworoczne? by nie podarować swojego serca kolejnemu debilowi bez uczuć.
|
|
 |
cofam wszystko dobre co na twój temat powiedziałam, napisałam, pomyślałam.
|
|
 |
Bądź moim przyjacielem. Bo nie wiem czy wiesz, ale przyjaciół kocham najbardziej /wizaz
|
|
 |
|
tu nie ma się nad czym zastanawiać. kawa jest albo gorzka, albo słodka. książki są krótkie albo długie. jest dzień albo noc. lato albo zima. przyjaciele albo egoistyczne dupy. śnieg albo deszcz. On albo nikt. /happylove
|
|
 |
nigdy nie posiadałam nic cudowniejszego niż świadomość, zniknięcia z tego brudnego świata. ucieczka i przeniesienie się w najcudowniejsze miejsce na ziemi. w Twoje ramiona, które są moim małym wehikułem, pomagających mi przez chwilę nie istnieć.
[abstracion]
|
|
 |
nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie. że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. a to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny. bez niczego.
[abstracion]
|
|
 |
|
Czujesz jak wspina się od nóg po samą głowę, od włosów po stopy. Wciska się pod warstwę ochronną i rozrywa ją jak kartki papieru. Osiada na ramionach, napina mięśnie i nieprzyjemnie ściska kark. nieustanny dreszcz na plecach zamienia się w ból. Kulisz się w sobie a on osiada na powiekach, na rzęsach lepki jak lukier zlizywany z pączków. Stajesz. Oczami wielkimi, jakby niewidzącymi patrzysz w przestrzeń. Chłód, jakbyś nigdy ciepła nie zaznał, ogarnia całe ciało. Zaciskasz zęby i próbujesz uwolnić się od żelaznego uścisku strachu.
|
|
 |
|
oddaj trochę siebie.
|
|
|
|