 |
Czy to źle, że wyczekuję Twojego przyjścia w miejscu, w którym w danej chwili powinieneś się znajdować? Albo, że gdy już się pojawiasz, we mnie nastaje uczucie ogromnej ulgi, a kiedy Cię nie ma, wewnętrznie upadam? Czy to źle, że na siłę szukam powodów by z Tobą porozmawiać? Czy to źle, że chciałabym napisać, lecz tak strasznie się boję? Czy to źle, że liczę na cud, którym będzie pierwszy krok z Twojej strony? Czy to źle, że chciałabym byś był? Czy to źle, że chyba za bardzo Cię lubię? Czy to źle, kiedy wiem, że jesteś niedaleko i nie starasz się zrobić nic bym mogła Cię dostrzec, coś we mnie pęka na pół? Czy to źle, że chciałabym mieć Cię więcej, choć nigdy nie byłeś mój? Pytam, bo nie wiem czy jesteś moją obsesją, czy to po prostu miłość. [ yezoo ]
|
|
 |
Boże jakie to próżne, jakie słabe, jakie niszczące, a najbardziej dołujące, mając świadomość, że dla kilku chwil z Nim, dla Jego dotyku, dla jednej pierdolonej rozmowy, oddałabym wszystko to co mam teraz, zrezygnowałabym z tego co mam dotychczas, tylko po to, żeby dowiedzieć się co u Niego, Boże dlaczego ty wciąż pozwalasz mu władać moim sercem? może lepiej niech milczy, niech nie wypowiada w moim kierunku żadnego słowa, bo znów zniszczy mój świat, a wiem, że nie pozbieram się po kolejnym Jego odejściu.. / samowystarczalna
|
|
 |
leży obok mnie, po Jego cudownej posturze widać, że śni mu się coś dobrego. mam Go na wyciągnięcie ręki, mogę objąć Jego rozgrzane ciało, poczuć Jego zapach dzięki któremu odpływam, chyba powinnam już spać, ale jakoś nie śpieszy mi się do zamknięcia oczu, wolę podziwiać Jego uśmiechniętą twarz, pierwszy raz od dłuższego czasu nie chcę zasnąć, bo rzeczywistość jest lepsza niż sen. / samowystarczalna
|
|
 |
i ulubiona pościel ze spongebobem pobrudzona krwią i poduszka tuszem do rzęs i całe moje przekrwawione oczy.. zgubiłam siebie
|
|
 |
nie urodziłam się by Cię kurwa stracić...
|
|
 |
Ty słuchasz dźwięku
mojego łamiącego się serca
|
|
 |
Jestem tak zmęczony nigdy nieprzechodzącym bólem
|
|
 |
ręce mam w bliznach, oczy smutne, przekrwione, puste, spojrzenie więc chłodne, bez jakiejkolwiek nadziei czy wiary, noc ciągle opatulany w chusteczkach, wargi zgryzione, spierzchłe, bolące, serca nie ma, kamień więc zastąpił jego miejsce.
|
|
 |
umiem już tylko szczerze płakać w nocy i wić się z bólu, nic ponad to
|
|
 |
On nie pytał skąd te blizny, czemu je zasłania swetrem.
|
|
 |
skręcam się z bezsilności, wije się z bólu, gryzę wargi, na rękach świeże blizny, płacz w autobusie, łzy w oczach non stop i zero pomocy ze strony kogokolwiek.
|
|
 |
nie damy rady, bez wiary w nas.
|
|
|
|