 |
prawda jest taka, że czasami brakuje mi Ciebie tak bardzo, że ledwo mogę to znieść.
|
|
 |
właśnie skończył się pewien etap w moim życiu. myślę, że skończył się na amen. nie chcę do niego wracać. wszystko co się w nim działo nie miało zbyt wielkiego sensu. czasem nie warto dawać sobie jakąś nadzieję, wyobrażać sobie coś nierealnego. lepiej jest od razu zmierzyć się z rzeczywistością, by uniknąć zbędnych uczuć.
|
|
 |
Chyba już najwyższa pora zapomnieć, ty pójdziesz w swoją stronę, a ja w swoją, i żadne z nas się nie odwróci by zatrzymać drugie.
|
|
 |
Nas nie ma już dawno, nie będzie już nigdy, mam blizny, bo parę chwil pokuło jak igły.
|
|
 |
''Czas minął, a wykrzykniętych słów nie cofniesz. Więc zastanów się może, kiedy coś pierdolniesz
|
|
 |
''Muszę to powiedzieć nim zgaśnie światło, Nim ostatni raz podamy sobie dłonie, Nim stwierdzisz na pewno, że to już koniec. Nie ma żadnej innej rzeczy, na której mi zależy, Nie ma sensu o tym mówić i tak mi nie wierzysz
|
|
 |
Chciałabym zapomnieć, bo cholernie tęsknię. Chciałabym ponownie wsiąść z Tobą do samochodu i pojechać na jakieś zadupie, gdzie będziemy tylko we dwie. Chciałabym, żeby te czasy, kiedy obydwie miałyśmy wszystko głęboko w tyłku wróciły. Chciałabym, żeby te ostatnie pół roku nie miało miejsca. Chciałabym wybaczyć i już jestem tego bliska, a potem przypominam sobie, jak to zwaliłaś cała winę na mnie; jak to mówiłaś każdemu, że to ja zepsułam naszą relację; jak to ja jestem tą najgorszą. Zaraz potem przypominam sobie Twój wzrok na mieście, kiedy idziesz ze swoimi koleżankami i mówisz, że zajechało śmieciami. Wtedy wszystko pryska. Wtedy cała moja tęsknota przeistacza się w jedną, wielką nienawiść. Wtedy dopiero czuje, jak to jest mieć wroga w swoim najlepszym przyjacielu.
|
|
 |
Uciekam w zapomnienie, chyba sama już nie wiem. Może stąpam po ziemi, a może jestem już w niebie.
|
|
 |
Zgubiłam się. Gdzieś między miłością, a nadzieją. Zgubiłam drogę i straciłam wiarę w przyszłość. Coś mnie niszczy, może to Ty, choć nie jestem w stanie racjonalnie tego stwierdzić. Chcę czuć wolność, miłość, pasję, bezgraniczne zobowiązanie. Czy to tak wiele? Miłość, miłość, miłość.. Ciągle o niej mowa. Czy jest warta cierpień? Oczywiście. Jest warta cierpień w różnej postaci. Żal, pretensje, rozczarowanie, gorycz, czy płacz. Potem nadchodzą lepsze dni. Ale jesteśmy pewni, że to wszystko jest tego wart. Cholernie niszczymy się w tych toksynach. Miłość to toksyna, właśnie tak. Ta cała magia, uzależnienie, jak narkotyk. Nieopisane uczucie, kochać kogoś ponad wszystkie złożone obietnice. To nieokiełznane, to takie piękne uczucie. Trwajmy w tym, a potem cierpmy. To my zakochani, rozgoryczeni ludzie z pękniętymi na kawałki sercami. To my istoty kochające ponad wszechświat, uzależnieni i odrzuceni przez ludzi, których kochamy całym tchem. To my, wciąż cierpiący i chorzy na miłość.
|
|
|
|