 |
najgorzej przyzwyczaić się do człowieka, którego już później nie zastąpi ci nikt , mimo ,że jest o niebo lepszy...
|
|
 |
że wszystko pięknie, że będzie lepiej, a jest ten sam syf
|
|
 |
więc nie pytaj co ze mną, jakoś trzymam się nieźle, chociaż wkurwia mnie to wiesz, co ma być to będzie jeszcze
|
|
 |
tylko spokojnie, powoli, żeby niczego nie spierdolić
|
|
 |
chore czasy to i chora przesada, żenada
|
|
 |
już mógłby być sierpień i mogłabym już wyjechać , potrzebuje odpoczynku i zero myśli o życiu
|
|
 |
w szkole uśmiechasz się, nawet szczerze. wszystkie akcje z ludźmi doprowadzają cię do śmiechu, aż do bólu brzucha. dzień zajebiście spędzony. gdy przychodzisz do domu, siadasz do kompa, zapuszczasz dobijającą muzykę i przypomina ci się, że jednak jest źle. mimo tego uśmiechu czujesz, że jest źle.
|
|
 |
- Telefon Ci dzwoni, nie odbierzesz? - Jak kocha to poczeka. - A jak nie kocha? - To po co odbierać?
|
|
 |
gdybyś wiedział ile razy analizuję każde twoje słowo, każdy twój gest, bardziej byś uważał na to co robisz..
|
|
 |
szłam przez ciemne miasto, ulice były puste słyszałam tylko bicie swojego serca. ktoś wyskoczył zza rogu przyciskając mnie do ściany. - i co maleńka? teraz się policzymy. - powiedział znajomy mi głos którego tak bardzo nienawidziłam, nie widziałam jego twarzy. zaśmiałam się głośno odpychając go od siebie, ścisnął mój podbródek ręką grożąc mi. stałam bez ruchu, nie miałam możliwości jakkolwiek się poruszyć. wtedy ktoś się na niego rzucił, upadł na ziemię i tylko było słychać ciosy zadawane w brzuch. poczułam znajome perfumy to był on, złapał mnie za rękę przyciągając do siebie. - mówiłem że zawsze będę przy tobie gdy coś się będzie dziać złego. - powiedział ciągnąc mnie przed siebie.
|
|
 |
- miłość nie istnieje!
- to jak wytłumaczysz to, jak się czuję gdy Cię widzę? jak wytłumaczysz motylki w brzuchu, uśmiech na twarzy i rozszerzone źrenice?
- głupotą.
|
|
 |
nie rozumiem tylko jednego. płaczesz przez niego, a wciąż go pragniesz - szepnęła patrząc w lustro..
|
|
|
|