Niczym dziecko w przedszkolu, które ze łzami w oczach krzyczy 'ja siam, ja siam'. Kiedy odejdzie? Kiedy? W uszach dźwięczał jej śmiech pustki i samotności. Śmiały się, bo nigdy nie popełniały takich błędów. W jej oczach odbijała się rozpacz. Ciepło jego ciała, dotyk drżących dłoni. Był jej rycerzem, a jednak ją opuszczał. Pozwalała mu odejść, by nie cierpiał. Nie chciała widzieć żalu w jego oczach. Ich zimny świat i tak zbyt bardzo go krzywdził.
|