 |
|
Stoję na krawędzi, czuję jak chłodne, wiosenne powietrze delikatnie popycha mnie do przodu. Boję się, boje się zrobić kolejny, ostateczny już krok. Zamykam oczy, widzę cmentarz a na nim garstka rozpaczających ludzi nad utratą ukochanej osoby. Na ciemnej trumnie stoi zdjęcie w złoto białej ramce, to moja fotografia z wakacji, byłam w tedy niezmiernie szczęśliwa. Dookoła leżą białe róże, te które kocham najbardziej. Dostrzegam swoich rodziców, ich serca choć ich nie widać, strasznie krwawią. Chaotycznie otwieram oczy. Cofam się ocierając łzy z różowych policzków. Nie mogę im tego zrobić, jako jedyni tak bardzo mnie kochają.
|
|
 |
|
"Musisz pamiętać, że klęska to lekcja"
|
|
 |
|
" W ręku szlug, dym do płuc wdychasz i czujesz się tak jak zwykle "
|
|
 |
|
skoro Cię wkurwiam, to po co wciąż w tym tkwimy? [spodobacisie]
|
|
 |
|
Myślałam, że będę wyć z bólu. Nie czuję niczego.
|
|
 |
|
" Proszę Cię zapomnijmy wczoraj, nie myśląc o tym co będzie jutro
Najwyższa pora odnaleźć siebie i wylecieć ponad, bo żyjemy krótko
I mówiąc trudno, gdy badasz grunt, znaleźć drogę, która trafia w punkt
I nie bądź zła, że o tym zgadam znów, bo czuję to kiedy spadam w dół"
|
|
 |
|
"już nie wiem kto jest ze mną, kto przeciwko mnie"
|
|
 |
|
W przemoczonych trampkach zaczęłam przechodzić przez małą rzeczkę. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie naszą piosenkę. Tak bardzo nie chciałam słyszeć swoich myśli. Założyłam w pośpiechu kaptur na głowę i usiadłam skulona pod jakimś mostkiem. Wspomnienia zaczęły ożywać. Znów czułam Twoje usta na swoich. Przypominałam sobie nasze spacery, kiedy piliśmy z jednej butelki, rzucaliśmy jak najdalej kamykami i śmialiśmy się ze wszystkiego aż do łez. Pamiętam jakby to było dziś. Nie potrafię o Tobie zapomnieć. Tak perfekcyjnie złamałeś mi serce, kochanie.
|
|
 |
|
zakryłam twarz rękoma,osłaniając się przed Jego kolejnym wybuchem złości.Nagle poczułam ciepło pieczący ucisk na mojej twarzy zdałam sobie sprawę że to był kolejny cios.zwinęłam się z bólu,dławiąc własnym szlochem. Nie mógł zrozumieć tego jak bardzo go kocham i nie potrafiłabym pokochać nikogo innego. warknął na mnie po czym rzucił mnie na podłogę. przeleciałam przez pokój, potrącając stolik na którym stał wazon,łapiąc mnie za włosy uderzył moją głową o podłogę.usłyszałam jeszcze trzask drzwi wejściowych. Nie był tym samym człowiekiem którego kiedyś poznałam.Poczułam na swojej głowie ciepło.Krew.Chaotycznie wstałam i podążyłam w stronę szafki w której znajdowała się apteczka.Znalazłam w niej nie tylko opatrunki ale także silne leki nasenne.Bez wahania chwyciłam je i przechyliłam głowę połykają kapsułki.Świat widziałam za mgłą,w ostatniej chwili zobaczyłam jego klęczącego przede mną, zdążyłam mu tylko wymamrotać jak bardzo go kocham i będę kochała. Odeszłam, weszłam w strefę dobra.
|
|
 |
|
I tak trudno pokonać tą przepaść pomiędzy tym jak wygląda prawda, a tym jak byśmy chcieli żeby ona wyglądała.
|
|
 |
|
Zdumiewające było to,że potrafił czuć do niej tak ogromne zaufanie;znali się przecież tak krótko,ale może była to kwestia poczucia samotności,które pchało go do przodu.
|
|
 |
|
"Jak się jebie to wszystko i gdzie jest wtedy zdrowy rozum?"
|
|
|
|