 |
Nikt mi nie obiecywał nic, gdy stałem na starcie. Bez sprzętu, bez ludzi, ale w sercu miałem pasję, bez stresu, który budzi stosy negatywnych wrażeń.
|
|
 |
Jak ktoś cię zdradził dwa razy to zdradzi pewnie trzeci, bo nie boi się kary, którą dostał po pierwszym
|
|
 |
Wierz w jutro, bo kolejne dni lepszy świat przynieść mogą. I nigdy nie żałuj wczoraj, bo juz poszło swoją drogą. Wierz w dzisiaj, bo żyjesz tu i teraz i to jest twój świat. I miej odwagę marzyć o wszystkim i nie chodzi o to 'dlaczego, ale 'jak'
|
|
 |
Chcę rozwijać się codziennie i mieć stres gdzieś w szatni. Ciągle trzymać twoją rękę i jej strzec przed każdym.
|
|
 |
Byli wszyscy, ludzie którzy w jakimś stopniu potrafią poprawić mi humor. Mimo wszystko brakowało mi czegoś, kogoś, w pewnym momencie zwątpiłam. Chciałam żebyś był, żebym mogła patrzeć, tak strasznie chciałam zobaczyć jak się uśmiechasz. Nie potrafię posklejać słów żeby to wszystko jakoś brzmiało, ale przede wszystkim nie potrafię pozbierać siebie i swojego serca, które w rzeczywistości jest niewinne, a tak cierpi.
|
|
 |
bo nikt nigdy nie wie , które z tych piw powinno być ostatnie , przynajmniej w trakcie bo wiadomo , że każdy mądry jest po fakcie.
|
|
 |
Nie chcę o tym myśleć i samego siebie zwodzić, właśnie nadszedł czas, żeby z prawdą się pogodzić.
|
|
 |
kurwa mać, ten twój uśmiech, przecież ja kiedyś przez niego zwariuję.
|
|
 |
Ja chyba nie potrafię mówić tobie to co czuje i choć wiem co mnie boli mówię ci co chcesz usłyszeć choć nie chcę kłamać, robić dymu wiesz, że czasem muszę bo mam skąplikowaną duszę.
|
|
 |
|
za każdym razem kiedy odjeżdżał spod mojej klatki przeżywałam koszmar. tamtego razu zażartował : -dawaj buziaka kochanie, może ostatni raz.- z naburmuszoną miną nastawiłam usta a gdy już siedział na motorze rzucałam mu swoje odwieczne zdanie:- jedź ostrożnie. - tamtej nocy nie napisał jak zawsze ' już jestem w domu.' był tylko krótki telefon od jego kolegi. słyszałam pojedyncze słowa. jakiś wypadek , rozbity motor, osobowe auto, poślizg. nagle mdłości, słabość, i przeogromna panika. pamiętam uspokajanie mnie przez tatę, kiedy tej deszczowej nocy pędziliśmy do szpitala. zawalił mi się świat, gdy zobaczyłam go nieprzytomnego podłączonego do aparatur, z bandażem na głowie , przez który przedzierała się krew . złapałam go za dłoń , modliłam się i szlochałam , żeby wyszedł z tego cało . wtedy najbardziej liczy się nadzieja wiesz ? i ona tym razem nie zawiodła . bo on w końcu otworzył powoli oczy i cicho wyszeptał leciutko ściskając moje palce : - myślałaś , że dla ciebie nie przeżyję ? .
|
|
|
|