 |
|
i znów tulę głowę do miejsca na łóżku, na którym jeszcze niedawno leżałeś, to żałosne
|
|
 |
|
przecież poduszka, na której zostawiłeś swój zapach nie zastąpi mi Ciebie
|
|
 |
|
,,, ` to wszystko się zaziębia,, jak jest źle to będzie jeszcze gorzej, ale jak jest dobrze, to nigdy nie będzie najlepiej,,, `
|
|
 |
|
,,, ` na początku zawsze jest elegancko,, potem z każdym dniem spędzonym razem staje się to kwestią przyzwyczajenia,, potem, gdy już znam go na wylot wszystko się psuje, wychodzi na to, że po prostu do siebie nie pasowaliśmy,,, `
|
|
 |
|
,,, ` Strach pod nogi kładzie kłodę ,,, `
|
|
 |
|
- obiecałeś. - wyszeptała pełna niepewności. - obietnice z ust, kogoś kto twierdzi, że Cię kocha, nie potrafiąc tego udowodnić, są nic nie warte, maleńka. - odpowiedział, całując ją czule w czoło.
|
|
 |
|
przychodzi moment, kiedy uzmysławiasz sobie, że pustka przeszywająca Twoje źrenice już nigdy nie będzie wypełniona odbiciem osoby od której zależny jest rytm bicia Twojego serca.
|
|
 |
|
stojąc przed nim cała roztrzęsiona, zaczęła drzeć ich wspólne fotografie, wymachując mu nimi przed oczyma. zalewała policzki, łzami czarnymi od maskary, zagryzając wargi do krwi.
|
|
 |
|
przychodzi taki dzień, kiedy nawet żelki haribo nie, są w stanie Cię uszczęśliwić. kiedy stając przed lustrem, potrafisz bez ogródek wykrzyczeć, że nienawidzisz samej siebie.
|
|
|
|