 |
|
Podwórko uczy zasad, policja uczy biegaćz zamiast gadać o zasadach wolę ich przestrzegać .
|
|
 |
|
Ja mam kurwa swoje życie, moje życie to mój problem a tak w ogóle mam sie dobrze, jeszcze o tym usłyszysz- na marginesie kolo, wbijam chuj w twoje opisy .
|
|
 |
|
Weź obejmij mnie za szyje, chodź zobacz jak sie żyje w tym kraju gdzie z pewnością nikt biedny nie przytyje .
|
|
 |
|
Możesz skończyć tu na deskach, gdy życie ciebie zbeszta albo wstać i iść dalej, tak jak typy tu gdzie mieszkam .
|
|
 |
|
Nie śmieje sie, gdy przyjaciela dopada dramat, nie bawi mnie ta doba którą zniszczył ktoś przez słowa .
|
|
 |
|
Do okoła ciągle mnie pytają, po co i dlaczego? Nie uchyle rąbka tego wątka, bo chuj ci do tego !
|
|
 |
|
są dwa rodzaje facetów: Ci dla nas i Ci, zupełnie przeciwni, od których powinnyśmy trzymać się jak najdalej. niestety, zazwyczaj wybieramy tych drugich.
|
|
 |
|
Prawda boli jedynie tych, których wali po zakłamanej mordzie .
|
|
 |
|
wrzesień? osiem kilo na plecach i On. co czterdzieści pięć minut.
|
|
 |
|
zupełnie świadomie wybieram Ten kawałek w odtwarzaczu. ten tak dotkliwie opisujący sytuację w której utknęliśmy, w której pogubiliśmy się do maksimum pozostawiając za sobą wszelkie strzępki nadziei. moment, w którym nagle otrzeźwieliśmy przywołując na powrót rozsądek. w którym ja rozszarpałam słowami Jego serce, a On tym ostatnim pocałunkiem - ostatecznie zabił moje wszystko. chwila, kiedy łzy były tak normalne, a ból oznaczał czynnik, który miał zarówno Jego, jak i mnie, nigdy nie opuścić.
|
|
 |
|
przyjaciel to osoba, która bez względu na sytuację: w przypadku śmierci dziadka, zdechnięcia chomika, czy chociażby zafarbowania najlepszej sukienki - będzie wiedziała co robić. nie rzuci pustego 'ułoży się, jestem z Tobą' po czym odejdzie, cicho zamykając za sobą drzwi. zwyczajnie zmusi nas do patrzenia sobie w oczy, usiądzie tuż przed nami i będzie milczeć, że świadomością, że teraz tylko tego potrzebujemy. ciepła bezwzględnej obecności, bez szeptu jakichkolwiek słów.
|
|
 |
|
niepewnie położył swoją dłoń na mojej spoczywającej na stygnącym chodniku. nachylił się do mojego ucha cicho szepcząc moje imię. - bądź ze mną szczera. nienawidzisz mnie, prawda? za to co zrobiłem? - pytał pobierając co chwila do płuc urywane hausty powietrza. podniosłam wzrok zagryzając dolną wargę. zauważyłam jak w Jego oczach igra cholerna mieszanka wszelkich uczuć - począwszy od nadziei, przez żal, aż po odrazę do samego siebie. - jesteś kretynem. - wydusiłam i poczekałam na Jego reakcję. spuścił głowę, schował twarz w dłoniach. odnalazłam Jego podbródek palcami następnie unosząc Go jako niemą prośbą o spojrzenie na mnie. - kretynem, któremu oddałam serce. - dokończyłam wsuwając się w Jego ramiona ze świadomością, że będzie już mój, na zawsze.
|
|
|
|