 |
|
"Wela jest zakochana, zakochana, ona się w nim kochaaa!" Mała biegała po domu wymachując swoją różową torebką z Barbie i w kółko wykrzykując te same słowa. "Słuchaj, Młoda" złapałam ją i kucnęłam przed nią "to wcale nie jest takie fajne" "Jak nie, Wela, psecies jest sie wtedy scęśliwym" odparła i posłała mi swój czarujący, szczerbaty uśmiech. "Ta, żebyś się nie zdziwiła." Uśmiechnęłam się do niej z przekąsem. "Psesadzas. A WELA TO JEST ZAKOCHAAAANA, WIES, MAMO?" Stałam w drzwiach pokoju i patrzyłam na tą małą, jeszcze nieświadomą niczego istotkę. Dla dzieci wszystko jest takie proste. No bo przecież skoro księżniczki i książęta się w sobie kochają to są szczęśliwi, więc czemu w prawdziwym życiu miałoby tak nie być? Ona kocha ją, ona jego, jest fajnie. Oj Disney, tak nas w chuja zrobić.
|
|
 |
Patrzę na Twoje zdjęcia i z jednej strony czuję tą cholerną dumę, że mogłam przeżyć z Tobą tyle, a z drugiej smutek rozsadza mnie od środka, bo wiem,że to już za nami./esperer
|
|
 |
1.Było ciężko.Ale nawet nie spodziewałam się,że będzie łatwe przyzwyczajanie się do życia takiego zupełnie bez niego.Uzależniłam się od jego pocałunków,od jego uśmiechu,od trzymania go za rękę i gładzenia jego policzka,wyrażania swojej wielkiej miłości.Odtąd nie mogłam powiedzieć co leży mi na sercu.Zakneblowałam więc je,skułam w kajdany i spętałam łańcuchami..Tak było bowiem lepiej.Nie mogło wyrywać się w jego stronę kiedy z jego twarzy już biła taka obojętność.Kazałam udawać sercu,zdobyć się na jak najlepszy akt radości kiedy on koło mnie przechodził.Wyobrażałam sobie wtedy siebie na ogromnej scenie.Siebie jako aktorkę grającą przedstawienie.Ta imitacja szczęścia nie wychodziła mi wcale najgorzej.Kiedy byłam mała aktorstwo było moim marzeniem,mówili o mnie "urodzona aktoreczka".No bo co mogło dać mi pokazywanie swojego załamania? Nie chciałam litości tylko jego miłości.A skoro odszedł straciłam jego miłość/hoyden
|
|
 |
2.Może myślał,że nic dla mnie nie znaczy gdy niecały miesiąc po naszym rozstaniu w szkole paradowałam przy boku kogoś innego.Jak bardzo się mylił.Nadal był moim całym światem i za jeszcze jeden pocałunek dałabym uciąć sobie rękę. Nie mógł wiedzieć,że śnił mi się każdej nocy.I budząc się długo płakałam.Wtedy mama głaskała mnie po głowie jak małe dziecko.Bo tak bardzo zniszczyło mnie nasze rozstanie. Chciałam zachować chociaż godność.Bo nie mogłam powstrzymać łez kiedy dotarło do mnie,że to już koniec.Że straciłam coś co napędzało cały sens mojego życia. Musiałam zbierać codziennie rano siłę,nakładać uśmiech jak makijaż.Nieuniknione było widywanie go.Cholernie bolało patrzenie jak dobrze mu bezemnie. Jak ta niegdyś ukochana twarz stała się dla mnie obca. Bolało mnie tak,że chciałam wykluć sobie oczy.Poważnie...By już nie przyglądać się jak nasza miłość kona na środku szkolnego korytarza gdy bajerował nową dziewczynę/hoyden
|
|
 |
3.Oczy były mi tylko po to potrzebne by przyglądać się jego zabawnym piegom.By oglądać codziennie jego uśmiech,który kierował zawsze do mnie gdy wspinałam się na palce by móc go bez problemu pocałować.A teraz widząc go dotykałam tylko bólu.Myślałam więc o zniszczeniu jego źródła.Pozbywając się oczu musiałabym też pozbyć się serca.Bo to przecież od niego wszystko się zaczęło.Z oczami,czy bez i tak bym go kochała.A to ta miłość uczyniła mnie nieszczęsliwą/hoyden
|
|
 |
Przyjdź...zawsze może być coś między Nami. Przyjdź...zawsze możesz, no chodź..
|
|
 |
Chodź wiele osób przychodziło do niej z kawą czy słowami pociechy, czas ciągnął się w nieskończoność i nic nie było w stanie ukoić jej cierpienia, chociażby na chwile. Ona wciąż potrzebowała tylko Jego. //bereszczaneczka
|
|
 |
Zastanawiała się co powinna teraz zrobić, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Targały nią sprzeczne uczucia - miłość i nienawiść. W końcu poddała się i zaczęła wpatrywać się w przeciwległą ścianę. Nie pozostało jej nic innego jak tylko tęsknić i czekać. //bereszczaneczka
|
|
 |
Emocjonalne rozdarcie. //bereszczaneczka
|
|
|
|