 |
|
w życiu znowu śnieg z deszczem.
|
|
 |
|
jestem, bo kocham i cię potrzebuję.
|
|
 |
|
pomyślałbyś, że to polubię? śnieg, zimę, mróz, czapkę i niewygodne rękawiczki? ba, zacznę to uwielbiać? pomyślałbyś, że zacznę śmiać się przy przewracaniu w zaspę i chętnie poprzestanę na wyjście na dwór w ten ziąb? pomyślałbyś, że będę lepić z Tobą bałwana, nie stukając przy tym nawet raz zębami z zimna? że będę się śmiać - kiedy trafię Cię kulką czy kiedy przestraszę się płatka śniegu opadającego mi na rzęsy? że będę, nie czując już ani nóg, ani rąk, zapewniać, iż jestem najszczęśliwsza, teraz, tak?
|
|
 |
|
każdy ma takie chwile, że w duszy deszcz pada, jedyne co, chciałoby się teraz płakać.
|
|
 |
|
chciałabym umrzeć z miłości.
|
|
 |
|
jeśli chcesz mieć jeszcze prosty nosek, to zejdź mi z oczu kurwo.
|
|
 |
|
liczba wskazująca na wzrost, wciąż powiększała cyferki. waga wahała się. ludzie przychodzili, odchodzili, śmieli się, kochali, ranili również. życie pomagało mi się wspinać, żeby tuż potem zepchnąć mnie na samo dno. uczucia się mieszały, poglądy się kształciły. jedno, przez te wszystkie lata, pozostawało niezmienne. przyjaźń.
|
|
 |
|
nie jest tak źle, a jednak bywa.
|
|
 |
|
kocham cię, ale ci nie ufam.
|
|
 |
|
jesteś kimś, kogo kiedyś znałam
|
|
|
|