 |
Już znasz działania mojego uśmiechu, którym mogę Cię całkowicie przekupić. Już zrozumiałeś efekty mojego spojrzenia, które niekiedy wręcz Cię miażdży. Znasz moją siłę, nieustępliwość, pewność siebie, cholerną zadziorność. Wiesz, jak trudnym jestem przeciwnikiem i że jedyna broń, którą możesz mnie pokonać, to Twoje serce ~ chimica
|
|
 |
Usilnie zachowujesz tę nutę dystansu, pewną przepaść między nami, która nie pozwoli na żadne przywiązanie do siebie, na bliższe rozmowy, na zaangażowanie. Boisz się moich pytań, moich stwierdzeń. Prosisz, bym nie patrzyła na Ciebie tak, jak to robię - z tym ogromem pożądania, które zdaje się Cię wręcz przerażać. Doprowadza Cię do szału mój uśmiech, którzy z początku był tak zadowalającym elementem. Nie gra Ci to wszystko, bo miałam być panną na raz, a jestem już drugi miesiąc. Nie pasuje to wszystko, prawda? Bo sam podświadomie wplątujesz się w relację, której chciałeś uniknąć i kompletnie nie wiesz, jak się wycofać ~ chimica
|
|
 |
Mogłam być zabawką, mogłam być kiedyś Jego niewolnikiem, ale wiesz? Podobało mi się to na pewien sposób. Bo czułam, że mam przy sobie cały świat, bo czułam, że mam kogoś komu na mnie zależy, że jest ktoś przy mnie, kto tak szybko nie odejdzie pomimo różnic, które nas dzieliły.. Czułam się wbrew pozorom szczęśliwą osobą, mimo tego, że żyłam w łudzącym się świecie, który był przepełniony aluzją i marzeniami. Ale mimo wszystko miałam coś, czego inni mogli mi wtedy zazdrościć. W najgorszym momencie życia miałam miłość i przyjaźń, ale jak wszystko w życiu ma swój początek i koniec, to i te uczucia musiały też się kiedyś skończyć. Ta cudowna historia, w której oboje odgrywaliśmy główne role musiała się skończyć. Mimo tego co się wydarzyło, to czuję trochę żalu do samej siebie, ale też jestem wdzięczna Jemu za to, że pokazał mi prawdziwe oblicze życia, że czegoś nowego mnie nauczył. Może gdyby nie Jego obecność w tamtych latach, dziś by mnie nie było na tym świecie?
|
|
 |
... Powtarzaliśmy sobie często, że do końca życia i nawet jeden dzień dłużej, do miejsca, gdzie nikt nie dosięgnie, pamiętasz? Mieliśmy trwać, nasza przyjaźń miała trwać całą wieczność, miała pokonywać wszelkie przestworza, a co się z nią stało? Co się stało z nami? Tak zwyczajnie prysnęliśmy. Oboje uciekliśmy, kiedy coś w nas się złamało, kiedy pojawiło się inne, poważniejsze życie... I nie zapomnę tego nigdy. Choć wiem, że Ty już nie pamiętasz o mnie, to ja pomimo upływu czasu, nie będę w stanie zapomnieć o Tobie. Bo mija czas, mijają dni, tygodnie, miesiące, ale nadal czuję, że czegoś w życiu mi brakuję. Czuję, że brakuje mi Ciebie. Twojej obecności, Twojego głosu, mruczenia...A szczególnie brakuje mi tych słów, które wypowiadałeś na początku, kiedy powtarzałeś mi "nie bój się, jestem przy Tobie", pamiętasz? To była cudowna część mojego życia, której nie mogę wyrzucić z siebie, choćbym nie wiem, ile miała cierpieć przez to, że zapomnę tego...
|
|
 |
Mówią, że stara miłość nie rdzewieje i może faktycznie coś w tym jest? Bo gdyby już wszystko miało zniknąć, to zniknęły by wspomnienia razem z przeszłością, odeszłyby razem z Tobą, prawda? Bo nie wyobrażam sobie innego wyjaśnienia, które pozwoli mi zrozumieć dlaczego Ty wciąż tu jesteś, dlaczego tkwisz w moim sercu, w moich myślach, w mojej głowie. Nie jestem w stanie tego pojąć, bo nadal nie umiem zapomnieć o Twoim istnieniu w moim życiu. Chociaż codziennie walczę ze sobą, chociaż wmawiam sobie, że Ty nie istniałeś, że Ciebie tu nie ma i nie będzie nigdy więcej, to... nie mogę przestać wspominać naszych wspaniałych chwil, które spędziliśmy kiedyś razem. Nie mogę, a nie, że nie chcę. Bo to jednak jest tak silne, jak kiedyś była nasza miłość, nasza przyjaźń, pamiętasz? Nie było słów na zawsze, nie. Znaliśmy ich wartość, wiedzieliśmy, że obietnice zawsze są łamane, że człowiek przekracza pewne bariery, że łamie sam siebie, ale było coś innego, coś zastępczego..
|
|
 |
Tak wiele się zmieniło podczas ostatnich miesięcy. Chciałabym Ci o tym wszystkim opowiedzieć, ale nie mogę, bo nie ma Ciebie tutaj obok mnie. Zastanawiam się, gdzie jesteś, co robisz w danej chwili i czy czasami jeszcze przywołujesz mnie myślami? Czy może już na zawsze zostałam wykreślona z Twojego życia, gdzie nie ma powrotu przeszłość? Wciąż nie mogę odpowiedzieć sobie sama na to pytanie, bo przecież się nie da. Choćbym nie wiem co zrobiła, i jak się zachowała, to nigdy te myśli nie odejdą ode mnie pełne odpowiedzi i wiary w to, jak naprawdę może wyglądać Twoje życie. Ale wiesz, nie wiem czy pogodziłam się z Twoim odejściem. Nie przyzwyczaiłam się na pewno do tego, że już nie ma Ciebie obok, że więcej nie napiszesz, że zamilkłeś na zawsze, bo jednak w duszy nadal tkwi cząstka nadziei, że coś w nas pęknie, że będzie jeszcze chociaż przez chwilę, jak kiedyś.
|
|
 |
Już teraz wiem, że nie można pomagać drugiej osobie mimo wszystko. Nie można pomagać komuś do takiego stopnia, żeby później samemu przez to w jakiś sposób cierpieć. Wszystko ma swoje granice. Nawet jeżeli jest to bliska nam osoba to w pewnym momencie kończą nam się siły, psychika nie wytrzymuje i na jakiś czas odpuszczamy. Jesteśmy tylko ludźmi, nie uniesiemy wszystkiego, nie damy rady uporać się ze wszystkim, co na nas spada. Moje siły też już się skończyły, przepraszam. / napisana
|
|
 |
Czy jest mi smutno? Oczywiście, że tak, ale nie pokazuję tego tak, jak kiedyś. Nie płaczę, nie użalam się całymi dniami nad sobą i nad własnym zachowaniem, bo to zwyczajnie nie ma sensu. Nie wiem czy miałabym w ogóle czas na to wszystko. Bo coś się zmieniło, zmieniłam się całkowicie ja sama choć czuję, że trzymam w sobie starą postać, która jest tak mocno skryta, która nie ma prawa wyjść ani na chwilę na wolność. Jestem dziś inna, trochę egoistyczna, ale też i pewniejsza siebie. Co chwilę słyszę, jak poważne zmiany zaszły w moim życiu i chociaż cieszę się z tego wszystkiego co dziś mam osiągnięte, to nadal czuję, że momentami za czymś, a może i za kimś tęsknię... Ale nie, nie mogę. Nie powinnam tego czuć, nie mogę głośno o tym mówić. Bo boję się, że coś pęknie, a to nie ma prawa się wydarzyć. To nie ma prawa wrócić. Nie chcę, aby to wróciło, bo On sam tego nie chce. Nie mogę znów niszczyć danego słowa. Nie mogę się złamać...
|
|
 |
Może po prostu musimy zacząć w tym samym miejscu, w którym wszystko się skończyło? Może musimy dojść do tej chwili kiedy nasza historia się zatrzymała, aby móc ją na spokojnie kontynuować? Może to właśnie o to chodzi? / napisana
|
|
 |
Skubię delikatnie włoski na Jego klatce piersiowej. - To mówisz, że szkoda, bo będę jutro w szkole, tak? - dopytuje zdziwiony. - Mhm, tak. Nawet nie wiesz, jak ciężko mijać mi Cię na korytarzu... - mówię lekko w odpowiedzi, a On unosi brew. - A co jest nie tak? - pada pytanie. - Chyba to, że momentalnie mam ochotę wyzbyć Cię z ubrań? - rzucam, a On całuje moje usta, śmiejąc się. - Zabraniam, hamuj się - odpowiada. - Nie masz ochoty na szybki numerek w szkole? - prowokuję. Patrzy na mnie uważnie i z powagą wymawia moje imię, po czym dorzuca: - Czwarta klasa, proszę Cię, za duży przypał - wyraźnie uznał moje pytanie za realną propozycję. Przekomarzam się, że znajdę sobie wobec tego kogoś młodszego, a On odgryza się tym, iż z nikim nie będzie mi tak dobrze jak z Nim. Wreszcie zaczyna przesuwać dłonią między moimi nagimi udami i patrząc w moje oczy rzuca ostateczne zdanie: - Zobaczysz, zerżnę Cię gdzieś tam w moje zakończenie roku. - Przygryzam Jego wargę. - Śmiało - mruczę ~ chimica
|
|
 |
Twoje wargi na lewym obojczyku, Twoja noga wpleciona pomiędzy moje, dłonie lekko przesuwające się po wgłębieniach mojej talii i serce, które wydziera się z piersi do rozumu prośbą, bym nie pozwolił mu się zakochać w tym człowieku ~ chimica
|
|
 |
Oczywiście, że się całujemy - po kilku dniach bez spotkań przyczepiam się zachłannie do Jego ust, a On szeptem który rozgrzewa moje wargi, lekko rozbawiony pyta dlaczego jestem taka niespokojna. Trzymamy się za ręce - podczas seksu, kiedy w przyspieszonym tempie pomaga koordynować mi równowagę. I nie zaprzecza temu, co ze mną robi, nie kryje się w sztucznej moralności, pozwala mi zostawiać na swoim ciele te jednoznaczne ślady każdego wieczoru w postaci drobnych malinek na szyi czy zadrapań na plecach; bo wiesz, dla Niego to swego rodzaju ordery, dowody na to, że jest mi z Nim tak nieopisanie dobrze i nie zrezygnuję z Niego z byle powodu ~ chimica
|
|
|
|