 |
Zamęt, który nigdy się nie kończy. Nocą samotność i iluzje. Zamykające się ściany, serce bijące w rytmie wiszącego zegara. Stoisz sam na sam z myślami. Nie możesz się uwolnić od przeszłości. Czujesz, ze nie dajesz rady. Ogarnia cię niemoc, przeciwstawienia się temu wszystkiemu. Zatrzymujesz się na skraju przepaści. Przeklinasz te wszystkie niewykorzystane możliwości, zastanawiasz się czy to nie aby cześć terapii. Cicho szepczesz, ze wymiękasz. To koniec, nie możesz już dalej ciągnąc tej dziecinady, wolisz zginąć, mając zarazem nadzieje, ze trafisz tam, gdzie zawsze dojść chciałaś. Nie ma nic porównywalnego. Rozkładasz ramiona, oddajesz się chwili, rozdzierają cie emocje, nie możesz opanować uczuć. Tłumaczysz się sama sobie, z popełnionych błędów. Nie jesteś w stanie uronić łzy. Zamykasz oczy, starasz się przemilczeć istotne zdanie, ze nadal ci zależy, ale na koniec zachowujesz swoja dumę, godność i resztki honoru. Śmierć czeka na oswojenie, skaczesz, czuje sie wolny a nagle sie budzisz
|
|
 |
biegnę pod górkę i na nowo jestem sama z tym wszystkim. nie daję sobie już rady, wysiadam. psychicznie i emocjonalnie coś rozrywa moje ciało, moje resztki duszy i serca. to boli, tak boli, że nie wytrzymuję już. szukam ucieczki od tego. nie chcę, aby tak toczyło się moje życie, które jest tylko kartką papieru, którą każdy drze. nie umiem mówić o uczuciach, nie umiem też mówić o emocjach. jestem słaba, bezsilna. rozgoryczona od środka, ale i zarazem pusta uczuciowo. nie ma już ludzi wokół mnie, nie ma nikogo komu by choć w minimalnym. jednym procencie na mnie zależało. płacę za własne błędy i targam się z wahaniami emocjonalnymi, które pchają mnie w nieczyste kierunki. zastanawiam się czy nie obrać sobie tej właśnie drogi, którą zakończę to? wiem, że nikt nie zauważy mojego zniknięcia. skoro teraz nikt nie odczuwa mojej nieobecności, to dalej nikt nawet nie pomyśli, aby za mną zatęsknić. boję się tego właściwie. boję się, że już na zawsze zostałam sama.
|
|
 |
1) Jesteś piórem na wietrze, które nigdy nie upada. Wiesz czemu? Bo piórko wydaje się być słabe i podmuch wiatru ma pomóc mu upaść. A Ty nie upadasz. Ty brniesz dalej, walczysz. Nie widziałem nigdy byś się poddała, choć było już kurwa mega źle, choć łzy były już nie wystarczające by opisać ból. Wiem ile przeszłaś, wiem jak źle było w domu, wiem jak dużo kosztowała Cię niepoprawnie pokolorowana miłość. Wiem to wszystko mała, a Ty jednak dalej żyjesz, jesteś tu ze mną, nie uciekłaś, nie przegrałaś, jesteś tu. Może dla mnie, może dla siebie samej, może dla kogoś innego. Ale najwazniejsz jest to, że słabość tego pióra go nie zabiła. Czemu delikatne i subtelne? Bo mimo że jesteś silną kobietą, która wszystkim pomaga która ma wiele obowiązków i ze wszystkim sobie radzi. Która ubiera dresy, walczy z drużyną potem biega do pracy, by pracować na życie, która omaga wujkowi w potrzebie, wyciąga go z problemów, która za wszeką cenę chciała dać siostrze piękny dom.
|
|
 |
2) Mimo to, że jesteś tak cholernie silną i dorosłą już kobietą masz w sobie też wyjątkowośc, masz delikatność. Masz chwilę zawachania, podłamania się. Płaczesz pokazujesz, że jesteś przerośnięta problemami, ale nie boisz się swojej wrażliwości. Tym mnie ujęłaś. I taką cię uwielbiam. // Dominik.
|
|
 |
Moja skóra pogodziła się z brakiem Twojego ciepła. Moje oczy pogodziły się z brakiem Twojego widoku. Moje uszy pogodziły się z brakiem Twojego głosu. Mój nos pogodził się z brakiem Twojego zapachu. Już nawet mózg pogodził się z brakiem Ciebie, ale serce. Serce nadal nie pogodziło się z Twoim odejściem. / napisana
|
|
 |
Drogi są tak bardzo puste kiedy nie ma do kogo pójść. Noce są tak bardzo smutne kiedy nie ma nikogo kto zasypiałby przy naszym ramieniu. Bez tej jednej osoby nic nie jest takie jakie powinno być. Cierpienie wyżera nas od środka, a tęsknota sprawia, że nieustannie odwracamy się w tył. Miłość wcale nie jest najpiękniejszym stanem. Nie jest nim kiedy nie ma się nią z kim dzielić. Nadmiar niechcianej miłości torturuje, powoli aczkolwiek bardzo dogłębnie. Najpierw rozbija serce, później katuje myśli i duszę. Życie traci swój sens, a odnalezienie nowego wcale nie jest takie proste. Ciężko jest poukładać sobie świat kiedy wiesz, że przeszłość była lepsza, a przyszłość jest taka niepewna. Pragniesz innej rzeczywistości, bo ta, którą masz zadaje ból każdego dnia, a każdy nowo nabrany oddech wlewa siarkę w nasze płuca. Patrzysz na otoczenie zamglonym wzrokiem i czekasz aż cokolwiek się zmieni. Wszystko jest takie trudne, bo miłość, która miała uskrzydlać nas prawie zabiła. / napisana
|
|
 |
Ucieknijmy razem, nie zważając na cel podróży. Podążajmy przed siebie, wbrew opinii innych. Te wszystkie głosy, które mówią nam jak marne jest nasze egzystowanie nie mają pojęcia jak wiele potrafimy unieść na swoich barkach. Ludzie, którzy nie dają nam szansy i bezczelnie zakładają się ile razem przetrwamy nie powinni się liczyć. Nie potrafią wsłuchać się w rytm wystukiwany przez nasze serca, głodne uczuć i namiętności. Ciii. Oni szepczą, słyszysz? Życzą nam rozpadu, mówią, że to nie ma prawa bytu. Wyciągnijmy prawą dłoń i pokażmy im środkowy palec. Kochanie, Ty i ja, przeciwko całemu światu - Nie może być inaczej.
|
|
 |
To przeszłość i słowa, które nie zostały wypowiedziane w odpowiednim czasie zniszczyły tą miłość. Żadne z nas się tego nie spodziewało, ale przyszła chwila kiedy pewność, że szczęście nas nie opuści, tak po prostu wyparowała. Nie zostało już nic, żadne z nas nie potrafiło walczyć o siebie. Byliśmy tacy marni, słabi i ciągle mijał czas, który tak bardzo oddalał nas od siebie. Upływał miesiąc za miesiącem i ani ja ani on nie był w stanie powiedzieć "przecież Cię potrzebuję, bądź przy mnie". To strach i być może duma zaciskała gardło, paraliżowała na samą myśl, że nie widzieliśmy się tak dawno, że być może nie ma już czego zbierać. Jednak moje serce nadal biło przepełnione najczystszą miłością, która tylko czekała aż będzie mogła mu się ofiarowywać. Nie było chwili kiedy myślałam, że chcę zrezygnować, bo już go nie kocham. Kocham go, nadal kocham, ale najwyraźniej nie jest to już potrzebne. / napisana
|
|
 |
Złap mnie w locie. Cicho szepczę Twoje imię, które odbija się echem w pustych czterech ścianach. Złap mnie i nie puszczaj. Spójrz w moje chłodne tęczówki, zauważ jak zanika w nich chęć do życia. Stań ze mną na krawędzi życia i skierujmy wzrok w przepaść. Chwyć mocno moją dłoń i wsłuchaj się w melodię odgrywaną przez lodowaty wiatr. Słyszysz? Słyszysz jak wspaniałą kołysankę śpiewa? Utuli nas do wiecznego snu w który zapadniemy oboje. Kieruje nas w stronę wspólnej przyszłości, która splecie nasze ciała i dusze w coś niezwykle trwałego. Zjedna nasze serca, które lgną do siebie choć przed tym uciekamy. Ahh te ich wspólne schadzki, tak bardzo cieszy je to co zakazane. Ten zatruty owoc pielęgnowany przez nasze nierozsądne słowa i irracjonalne myśli. Zamknij oczy, niech krople deszczu otulą Twoją twarz. Nie bój się. Jestem obok, nie odejdę. Skoczę tam razem z Tobą. Razem na zawsze, razem do piekła - Chyba to pamiętasz?
|
|
 |
Witaj Perełko. Cieszę się, ze mnie odwiedziłaś. Kawa czeka. Chodź, opowiedz mi o swoich spostrzeżeniach. Jest źle, prawda? Jest tak cholernie źle, że aż boli mnie od tego serce. Perełko, powiedz mi co robić? wskaż właściwy szlak, którym bezpieczne dotrę do celu. Powiedz, że moje wybory są słuszne i choć chwilowo moje serce jest rozrywane to będzie ono szczęśliwe z nim. Powiedz, ze będę mogła bezpiecznie zasypiać z myślą, że to ja jestem dla niego tą jedyną. Widzisz wiecej niż ja. Potrzebuję obiektywnej i szczerej opinii. Twojej opinii. Tylko nie pytaj czego chcę i co mówi moje serce. Ono jest martwe, krwawi i nie jestem w stanie zatamować rozlewu czarnej krwi. Powiedz proszę, że nie masz mi tego za złe, że wspierasz mnie i nigdy nie opuścisz bez względu na to co postanowię. Wykrzycz to, bo cichy głos w mojej głowie zabija wszystkie pozytywne myśli i obrazy. Twoje obrazy. Pośpiesz się, uratuj mnie.
|
|
 |
Przyjdź. Usiądź za mną i mocno mnie do siebie przytul. Tak by zabrakło mi tchu. Nie pozwól mi po raz kolejny zwątpić w moje wybory. Nie pozwól mi zwątpić w Twoją obecność i miłość. Dotknij mojej dłoni, delikatnie, jak kiedyś a Twój oddech niech cichutko muska mój kark. Wyszepcz te wspaniałe zobowiązujące deklaracje, że na zawsze i nade wszystko. Zapewnij, że już nigdy więcej nie oddalisz się na odległość ramion a mój zasięg wzroku zawsze Cię uchwyci. Włącz muzykę, pozwólmy ponieść się zmysłom i rozkoszy chwili. Bądźmy dla siebie, niech cała reszta się nie liczy. Niech prowadzi nas melodia naszych wspólnie złączonych serc, które poszukują ratunku i krzyczą z tęsknoty za bliskością. Zmniejszy odległość naszych ciał, tak by czuć wyraźnie bijące ciepło i czystą, nieskażoną miłość. Tylko bądź, tak zwyczajnie, stwórzmy naszą idealnie nieidealną miłość.
|
|
 |
Może to nie do końca jest tak, że się poddałam. Ja tego nie zrobiłam, nie byłabym wstanie. Upadam i potykam się na prostej drodze, ale wychodzę z tego cało przecież zdarzają się błędy. Bywają chwile że tracę świadomość, że się odcinam, że chce zaprzestać walki i odpuścić wszystko i zarazem wszystkich. Cholera. Przecież nie może być ze mną aż tak źle. Czy jest? Przecież chodzę, patrze, oddycham, żyje. Bo żyje prawda? Może nie pełnią życia, bo już nie potrafię. Bez niego nie. Ale jestem tutaj, wśród ludzi. Nie taka jak wcześniej. Mniej naiwna, mądrzejsza, silniejsza, odporniejsza, bardziej zamknięta w sobie, lecz sam fakt, że jestem powinien uszczęśliwiać bliskich. Sama dla siebie jestem martwa, bo on stał się martwy. Podobno ja i on to jedno. Jedna dusza, jedno serce. Wychodzi na to, że jesteśmy ze sobą nieodwołalnie złączeni a wręcz nierozerwalnie.
|
|
|
|