|
MOI DRODZY MOBLOWICZE! Jak pewnie zauważyliście, już od dłuższego czasu nie dodaję wpisów na moblo.pl, zniknęły moje komentarze. Podjęłam decyzję o zakończeniu mojej działalności tutaj. Wy wiedzieliście o moich stanach psychicznych, rozterkach, kłopotach w miłości, a także zwykłej wenie i chęci stworzenia czegoś wspaniałego. Wszytko tworzyłam na faktach własnego życia. To było bardzo uczuciowe półtora roku w moim życiu. Chciałam podziękować za wszystkie miłe słowa jakie mnie tu spotkały, za obserwujących moją twórczość. Czasami będę odwiedzać moblo. Jeszcze raz za wszystko dziękuję. I pamiętajcie. Czasami jest źle. Czy chodzi o miłość, przyjaźń, czy zwykłą chandrę. Ale warto dla tych dobrych chwil. Naprawdę warto. Schokoladenfarben. http://www.formspring.me/martinelii
|
|
|
i nie staraj się być grzeczniutka, poukładana i pokornie wykonywać polecenia rodziców. i tak Cię kiedyś osądzą, że skłamałaś.
|
|
|
" wiesz co Ci powiem? ta przyjaźń musi być bardzo silna. Ty jeszcze nigdy tak nie tęskniłaś skarbie."
|
|
|
może duża latte otworzy mi oczy, jaki z Ciebie frajer?
|
|
|
szłam zdecydowanym krokiem. bolały pięty. ale było to kojące na złość, jaką miałam w sobie. znowu się pokłócili. łzy mamy, krzyk taty. ryby latały. dosłownie. a w głowie tylko jedno: Boże, niech już te wakacje się skończą. byle jak najszybciej na plażę, na plażę, na plażę. szłam długo. piasek przesypywał się między moimi stopami. szum morza działał jak środek odurzający. najpierw oszołomienie potem spokój. podłożyłam pod tyłek stare, ulubione japonki. happysad. to był wtedy lek na duszę. pieniste fale roztrzaskiwały się o brzeg plaży. ale spokojnie. delikatnie. wiatr kołysał moje włosy. gdybyś tylko był obok. czas już na mnie. trzeba się było brać w garść.
|
|
|
nie było mnie osiem dni. chyba dobrze mi zrobił ten wyjazd. mimo mizdrzących się do siebie na plaży w złocistym słońcu par, starałam się o Tobie nie myśleć. nie wiedziałam, że mam w sobie tyle siły. a co będzie, gdy Cię zobaczę? nie wiem.
|
|
|
jedną z moich największych wad jest to, że tak łatwo wybaczam. zbyt łatwo.
|
|
|
i niech mnie powieszą na szubienicy za to, że dopuściłam do tego, aby moje uczucia tak się zagalopowały. do tego stopnia, że gdy obiecuję sobie być obojętna, wszystko leży w gruzach jak Cię ujrzę. nie potrafię się do Ciebie nie uśmiechnąć. nie potrafię mijając Cię nie pomachać. nie potrafię się opanować oglądając Twoje zdjęcia. tak, uwierz. taką wielką władzą dysponujesz nade mną.
|
|
|
|
czy Ty myślisz, że nie próbowałam nauczyć się żyć bez Ciebie? czy sądzisz, że lubię przegryzać wargi do krwi, nie spać nocami, martwiąc się o Ciebie, zadręczać się tym, że teraz, w tej chwili być może jakaś inna dziewczyna Cię dotyka? otóż nie. ja naprawdę wiele razy obiecywałam sobie, że to koniec. ale nigdy nie udawało mi się. choćbym nie wiem jak tego chciała. bo to za bardzo skomplikowane, moja miłość do Ciebie.
|
|
|
przepraszam za moje wybuchy. przepraszam za moje zawieszenia. za mój smutek trwający prawie ciągle. za to, że snuję się wszędzie jak swój cień. przepraszam za to, że nie umiem już się uśmiechać. że na Twój widok mam się ochotę na Ciebie rzucić jak mała dziewczynka i jak w tych wszystkich romansidłach powiedzieć Ci, że nie potrafię bez Ciebie żyć. zacząć całować jak opętana. przepraszam, że już nie daję rady. za moje poszarpane do cieniutkich nitek nerwy. za te łzy.
|
|
|
weź się skocz do woźnej na parter, bo biedna nie ma czym wytrzeć podłogi.
|
|
|
bo tylko Ty potrafisz idąc swoim niepowtarzalnym zdenerwowanym krokiem, odwrócić się w kierunku bzyczącej Ci nad uchem muchy i powiedzieć do niej " spierdalaj! " tak pięknie.
|
|
|
|