 |
mija kolejny rok, palę nastepny most, chwila w prost, jak jak na złość, po sto kroć gardzi mną, dość! dosyć tego moje niebo, w nim łzy kropla, następna, która chciała uczyć mnie do końca
|
|
 |
znów nakręcam siebie, ten papieros, kawa, kompakt i wciąż kurwa nie wiem, na chuj siedzę tak po nocach, po nocach, które kocham i nienaiwdze co dnia
|
|
 |
jestem wyszarpaną kartką kolejnych modlitw, na rondla możliwości swoich, okrzykiem teorii, słodyczą chwil, cierpieniem bezimiennych godzin, dla których nie chce życ, a bez których odchodzić, emocje to algorytm, ostatnim tchem spijam gorycz
słucham snów, znów ból, niewypowiedzianych słów
|
|
 |
chodź ze mną w magiczne miejsce, ze szczęścia zmięknie Ci serce
|
|
 |
do miłości nie potrzeba czasu, a namiętności
|
|
 |
I hope you see the light before it's ruined
|
|
 |
chuj w mój ból, niech skona, bo zatrzymałem czas i moją twarz w Twoich dłoniach
|
|
 |
Ty stoisz w progu z oczami pełnymi łez, a ja kocham Cię i ja wiem, że Ty wiesz
|
|
 |
idzie noc, jest co raz ciemniej i coraz mnie mniej i wszystko blednie, jednak wewnątrz czuję,
że kiedyś przyjdziesz do mnie, bo to rozumiesz..
|
|
 |
sięgam pamięcią wstecz i nie mogę przestać myśleć, że w sercu mam więcej gwiazd niż droga mleczna
|
|
 |
nie mów mi nigdy, że za zło trzeba płacić, są takie rzeczy, które robię dla zwykłej draki
|
|
 |
jebać urojenia, nie wszystko jest do zrozumienia
|
|
|
|