 |
Nie ma to jak odnieść talerz po obiedzie do łazienki
|
|
 |
Zakochałam się, to właśnie wtedy zaczęło się błaganie o śmierć.
|
|
 |
Nie pamiętam już Twojego uśmiechu , ani tego jaki kolor mają Twoje oczy . Twój zapach jest mi obcy . Nie pamiętam szczęścia jakie mnie rozpierało przy Tobie . Nie kocham Cię już od dawna , jedyne co czuję to smutek , bo przecież kiedyś byłeś , a już Cię nie ma . Tęsknota jest ogromna . Próbuje zastąpić Cię kimś innym . Może po części jestem szczęśliwa ,ale to już nie to samo . Niedługo minie rok odkąd Nas nie ma , a ja nadal nie potrafię powstrzymać się od płaczu .
|
|
 |
O czym marze ? To bardzo trudne pytanie , ale gdybym miała odpowiadać szczerze to powiedziałabym że moim marzeniem jest ważyć 35 kg i zaćpać się na śmierć.
|
|
 |
znów na co dzień udajemy silnych, pieprzeni egoiści ceniący życie innych, niczym dziwka kolejnego klienta. nie potrafimy okazać własnych słabości, wprost przyznać, że ktoś jest lepszy od nas, nawet pod tym jednym względem bycia. z bólu gryziemy wargi, gdy tylko ludzie stoją tyłem, łzy stają się zabronionym schematem, skrywanym gdzieś pod stertą złudzeń, kolejnych marnych kłamstw. / endoftime.
|
|
 |
Zauroczenie ? Zakochanie ? Czy może po prostu samotność ?
|
|
 |
w powietrzu zamiast nadchodzącej wiosny czuć nadchodzący koniec. / lukaszit
|
|
 |
|
nie przeszkadzają mu moje małe piersi, rozdwojone końcówki, niezgrabny nos, krzywe zęby, ubóstwia moje oczy, uwielbia me włosy, całuje me usta i kocha moje serce.
|
|
 |
NIC TAK NIE ŁĄCZY LUDZI, JAK WSPÓLNY MELANŻ! ♥
|
|
 |
cz.1. bała się o niego. nie chciała żeby brał udział w tych pieprzonych wyścigach. tamtego wieczoru padała mżawka. gdy wychodził, pocałował ją w czoło, a ona błagalnym tonem mówiła, że ma jechać ostrożnie. przytulił ją do siebie i obiecał, że będzie uważał, a gdy tylko dojedzie do domu napisze jej wiadomość. upewniał ją, że nie ma o co się martwić, że on ma dla kogo żyć i ma dla kogo uważać na siebie. wtedy ona stała się pewniejsza. pocałowała go delikatnie w usta i zamknęła za sobą drzwi. nie wiedziała, że ten pocałunek był ostatnim, który za życia, może złożyć na jego ustach. usiadła wygodnie w fotelu i przeglądała zeszyty. nie pisał od dobrych dwóch godzin. siedziała bezczynnie wpatrując się w ekran telefonu. dzwoniła kilkanaście razy - na marne nie odbierał, a w słuchawce widniała cisza, którą po chwili przerywał dźwięk automatycznej sekretarki. zabrała kurtkę z szafy i wybiegła z domu. deszcz rozpadał się na dobre. mokre kosmyki włosów opadały jej na ramiona. / notte.
|
|
 |
cz.2. zaczęła biec. gdyby mogła cofnąć czas, poprosiłaby go, by został dłużej, by poczekał, aż przestanie padać. upadła na kolana, a łzy mieszały się z deszczem. była bezsilna. nie wiedziała czy on żyje, czy dojechał spokojnie. wstała, otarła łzy i pobiegła przed siebie. dzieliło ich 5 km. droga dłużyła się niemiłosiernie. w pewnej chwili usłyszała dzwonek telefonu. bez wahania odebrała, myśląc, że wszystko z nim w porządku. - słuchaj, bo on, on... miał wypadek i... i nie dało się go uratować, usłyszała w słuchawce telefonu. upadła na ziemię i zaczęła głośno krzyczeć. obwiniała samą siebie. oni mogli żyć, ale tylko razem, więc dlaczego Bóg odebrał jej cały świat? dlaczego pozwolił na to, by tak cierpiała? biła się z myślami codziennie. każdego dnia, obwiniała Boga, że odebrał jedyną miłość jej życia. odcięła się od wszystkich. przestała normalnie funkcjonować. wmawiała sobie, że on gdzieś jest ale po prostu wziął sobie parę dni wolnych od życia. nikt nie potrafił jej zrozumieć. / notte
|
|
|
|