 |
Ty ze mną, ja z Tobą i pierdolić jutro, możemy dziś być, śmierdzi banałem to co mamy tutaj i jak o tym mówię. ja, zawsze spierdalałem przed zapachem szczęścia, dziś znowu go czuje
|
|
 |
nie proszę o rady, nie pytam o przeszłość i nie wiem co słychać u Ciebie dziś
|
|
 |
rzuciłem palenie i kościół też. do pierwszego czasem wracam, do drugiego nie.
|
|
 |
może przyjdzie nam ściany z bólu drapać za najmarniejszym słowem. i każdego słowa niewypowiedzianego na tym świecie żałować. tylko że będzie za późno. a ileż takich słów niewypowiedzianych zostaje w każdym człowieku i umiera razem z nim, i gnije i ani mu potem w cierpieniu nie służy, ani w pamięci. to po co jeszcze sami sobie zadajemy milczenie?
|
|
 |
nie mam czasu na twoje przepraszam i prosze
|
|
 |
Poza tym chciałbym już zobaczyć twoją mordę. Ktoś, kto nie boi się ośmieszenia, napisałby: tęsknię.
|
|
 |
chyba to sprawił wrzesień, że prawie nic już nie czuję
|
|
 |
dawno nas nie widziałaś, to nie szukaj nas na dnie
|
|
 |
a najbardziej zajarane są te drugie połówki, kiedy masz w kurwę gotówki, za którą nie pójdziesz do puszki
|
|
 |
słońce, chcę spędzać z Tobą najpiękniejsze noce, póki co się nie podpalam, chociaż jesteś sztosem
|
|
 |
paradoks własnych uczuć, Ty znasz to też, im bardziej za czymś tęsknię, tym bardziej udaję, że mam to gdzieś
|
|
 |
ja zamykam się w sobie i nie wychodzę - pierdolę świat, nawet jak kolejny raz mi powie, że nie mogę tak
|
|
|
|