 |
|
już nie puchną mi bebechy, prostuję plecy, biorę głębsze wdechy, nadal czasem gadam jak imbecyl
|
|
 |
|
liczy się teraz, tu, a nie kiedyś, tam
|
|
 |
|
jednak coś mnie kaleczy, sam wymierzam sobie baty, mam plecy w łaty, moje priorytety to stygmaty
|
|
 |
|
od pewnego czasu wiem ze mogę więcej, chociaż nie miałem ambicji, żeby zająć pierwsze miejsce
|
|
 |
|
wiem ze sam jestem diamentem, ale sprzedać się to przypał
|
|
 |
|
po spotkaniu ze mną zaspokajasz gastrofaze
|
|
 |
|
nie sprawdzam czym się jarasz ty, odkąd się nie jarasz mną
|
|
 |
|
mam szczęście - ją. będę miał z nią dom i basen, ziom, dom z tarasem, to przyjdzie z czasem
|
|
 |
|
jesli coś powiesz, zapomnę o tobie
|
|
 |
|
zabiorę Cię tego lata na koniec świata.
|
|
 |
|
to nasza chwila, czyli czyjaś. nie niczyja.
|
|
|
|