 |
to tu czuć. wszędzie, począwszy od stóp, skończywszy na opuszkach palców u rąk. to przeszywa każdy włos, każdy mięsień, serce pompuje to wraz z krwią. ta tęsknota i jej namacalne ślady. otulanie się kołdrą, które ani trochę nie ogrzewa, swędzenie w klatce piersiowej i ten niesmak z każdym zaczerpniętym do płuc oddechem.
|
|
 |
kto stworzył to w ten sposób, dlaczego? czemu powierzyli tak istotny projekt komuś, kto wykona go tak krucho? wszystko się chwieje. wrzucili każdego z nas do tego świata - podatnych na uczucia, pragnących ich mimo świadomości tego, jak niszczą. to on, Bóg, stworzył tą podobno idealną parę, kobietę i mężczyznę. do miłości, a tymczasem leżymy w innych łóżkach, z kilkoma łzami pod lewą powieką i przeszkadza nam nawet własne 36,6 stopni Celsjusza, bo nie miesza się z tym drugim, poprzez splot nóg pod kocem.
|
|
 |
Najlepiej zostawić. Zawsze odejść jest najlepiej. (narkotyczny)
|
|
 |
I nawet nie pomyślałaby, że to wszystko, co robię od ostatniego czasu - płaczę, piję, celowo sam wypisuję się ze szpitala, wałęsam się nocą po okolicznych lasach i cmentarzu bez słowa, a w końcu i odsuwam ją od siebie - wszystko to robię, by w końcu zwrócić na siebie jej uwagę. Wszystko to robię na marne. (narkotyczny)
|
|
 |
Czasami bywa tak, że człowiek musi uciec od samego siebie, od swojego życia, czy raczej egzystencji i od całego otaczającego go świata. Leżysz w łóżku, patrzysz się w sufit lub w zagwieżdżone, bezchmurne, nocne niebo za oknem, albo oglądasz rysy swojej bladej dłoni, dodatkowo oświetlonej srebrzystą poświatą księżyca w pełni. I nie chcesz robić nic więcej, bo już dość zła wyrządziłeś na świecie, jakbyś bał się, że kolejnym swoim krokiem czy poczynaniem znów kogoś skrzywdzisz lub zabijesz. Taka właśnie stała się moja egzystencja, bezsensowna już zresztą. (narkotyczny)
|
|
|
|