 |
|
jakoś sobie daję radę. w końcu jestem typem samotnika.
|
|
 |
|
o moblo działa na pięć minut.
|
|
 |
|
lubię przeklinać , dużo wypić , wracać nad ranem do domu , noce spędzać przy ogniskach , chodzić w dresach i wielkich koszulkach , pożyczać od kumpli bluzy gdy zimno , a oddawać po miesiącu , wozić się chociaż to mój normalny chód , włosy związać w kucyk , a na nogi włożyć najki , słuchać rapu jak tylko głośno się da.lubie to jaka jestem i gdzieś mam co o mnie myślą inni./namalowanaksiezniczka
|
|
 |
|
" - ON JĄ KOCHAŁ. Jak nikogo na świecie, tylko bał się. czego? bał się tego ,co powiedzieliby inni, tego co będzie musiał poświęcić. Tego, że pokocha ją tak bardzo, że nie będzie umiał bez niej żyć. Przecież taki twardziel jak on nie może kochać. No bo co by pomyśleli koledzy ? "/ ?
|
|
 |
|
Moim marzeniem gdy spadła gwiazda na środku jeziora nocą było to żeby być już z Tobą zawsze, teraz wiem że nawet gwiazdy nie spełniają głupich życzeń nastolatek./namalowanaksiezniczka
|
|
 |
|
w poniedziałek trzynastego wypadałby nam trzynasty miesiąc bycia razem, jednak trzynastka to nie moja szczęśliwa liczba, szkoda./namalowanaksiezniczka
|
|
 |
|
nie dzieje się dobrze, nie ma mnie dla nikogo.
|
|
 |
|
na końcu i na początku jest samotność.
|
|
 |
|
liczysz na coś? licz na siebie.
|
|
 |
|
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
|
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
 |
|
zrozpaczona, końcem rękawa ocierała krew z jego twarzy, trzymając go na drżących kolanach. - już jadą, zaraz będą, patrz na mnie. - krzyczała chwiejącym głosem. - kocham Cię. - wyszpetał, zdaję się ostatkiem sił. - cicho, nic nie mów, oszczędzaj siły. - szeptała, przykładając usta do jego zakrwawionego do cna czoła. zabrany już do karetki, ona skrupulatnie trzymała go za rękę, przełykając łzy, próbując się uśmiechać, żeby nie okazywać mu swojej niemocy, która pożerała każdy z calów jej wnętrza. - musi Pan wstrzymać oddech na parenaście sekund, prosimy się nie odzywać. - powiedział rozdrażniony ratownik. nabrał powietrza i zaczął oddychać szybko, chociaż niezwykle płytko, sprzeciwiając się rozkazowi. - co Pan u diabła?! to samobójstwo! - kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. - zaczął krzyczeć wniebogłosy, nabierając co raz głębszych oddechów. - proszę natychmiast przestać! - zawsze będę. - powiedział, nieusilnie rozluźniając dłoń, którą zaciskał koniuszki jej palców. - straciliśmy go.
|
|
|
|