 |
|
To marsz zwycięstwa, chodź nie obca klęska, przed siebie jak zawsze bez pasów bezpieczeństwa.
|
|
 |
|
Co gdyby nie rap? Pieprzyć taki świat! Bez sampli i wersów nic nie jest wart.
|
|
 |
|
Że nienawidzę lamusów, pozabijałbym emo, jestem nietolerancyjny, gdy chłopaki się kleją.
|
|
 |
|
Kocham moich przyjaciół i pójdę w ogień za nimi, do końca swoich dni z tymi samymi, swoimi.
|
|
 |
|
Jestem człowiekiem i mam słabości, może to minie z wiekiem u wrót dorosłości.
|
|
 |
|
Teraz świat będzie musiał się z tym liczyć,
gdy stąd patrzy wstecz, wydaje się jakby dotychczas żył z niczym.
|
|
 |
|
Z czasem dorwał nas jad, ład, czasem pękam, nawet przy najtwardszych dźwiękach, wyłapałem jedno i do dziś to pamiętam, im wyżej jesteś, tym droga bardziej kręta.
|
|
 |
|
Bo to dla moich ludzi tutaj i wszędzie,
dzień za dniem, a za taktem takt,
póki jest powód, póki tylko jest sens.
|
|
 |
|
Pamiętam koniec podstawówki, i te pierwsze rytmy,
pierwsze rapy na walkmanach, co cięły mózg jak brzytwy.
|
|
 |
|
Czasami zamiast się wspinać o wiele łatwiej jest zejść,
ja na kolanach, po kamieniach póki tylko jest sens.
|
|
 |
|
Się okazało, kurwy nie ludzie.
|
|
 |
|
W sumie spoko, bo sam nie dałbym rady, na pewno iść tu prosto, bo strach ogranicza nasza pewność.
|
|
|
|