 |
Wiem, że się zmieniłam, dostrzegasz to jako jeden z nielicznych, bo znasz mnie najlepiej. Pokochałeś inną wersję mnie. Polubiłeś innego człowieka niż tego kim się stałam. A stałam się obca, nie tylko dla Ciebie ale również dla siebie. Jestem chłodna, bardziej obojętna i zdystansowana, udaję silną, powtarzam ciągle te same błędy, popadam w obłęd, zakopuję się coraz głębiej w moim cierpieniu i dzięki Tobie widzę, że odpycham Cię od siebie i odrzucam Twoją pomoc. Możesz wątpić we mnie i w tą relację, ale ja nigdy nie zwątpiłam w Ciebie i w tą przyjaźń, która nas połączyła, mimo, że Cię zawiodłam. Mimo, że utraciłam grunt pod nogami i sens dalszej egzystencji. Mimo, że nie wiem co ze sobą zrobić a częściej myślę o położeniu się na torach to chciałabym znowu powrócić do dawnej siebie, do tej kobiety, która znaczyła dla Ciebie bardzo wiele, tylko mi pomóż, proszę, nie skreślaj, podaj dłoń, przypomnij za co mnie ceniłeś i czym jest moje prawdziwe "ja", okaż cierpliwość i wyrozumiałość.
|
|
 |
mówisz, że mnie znasz. to powiedz mi, czy nie widzisz tego co się ze mną dzieje? nie widzisz, że moje ciągłe zdenerwowanie i podkrążone oczy nie są bez powodu? ja wiem, doskonale zdaję sobie sprawę, że ona jest atrakcyjniejsza ode mnie, ale to ja byłam pierwsza. to ja byłam obok kiedy kolejny raz coś ci nie wyszło. słuchałam, pocieszałam, wspierałam, nigdy nie odpuszczałam. więc czym sobie na to zasłużyłam? podaj mi chociaż jeden powód. wymagam wiele? chce wiedzieć o co chodzi, bo nie daję sobie z tym rady. wciąż płaczę, nie mogę przestać. chcę tylko zrozumieć. dlaczego właśnie ona? zwłaszcza, że wiesz, że ją uwielbiam. a teraz? jak mam się przy was zachowywać? udawać, że nic się nie stało? ona jest cudowna, ale nie ma nawet połowy tego co ja mam. więc dlaczego?
|
|
 |
Kocham go, naprawdę, ale chyba każdy z nas miał taką jedną miłość. Taką miłość, która zatrzymywala świat, która kiedy patrzyłeś na ukochaną osobę to wiedziałeś, że tak wygląda szczęście. Te słynne trzy metry nad niebem były niczym w porównaniu z tym jak się czułaś. To takie braterstwo dusz, takie coś, że rozrywa od środka, masz łzy w oczach, ale spokojnie, to łzy szczęścia. Ściskało Ci żołądek, nerkę, płuco, kurwa, serce, serce też ściskało kiedy on Cię dotykał. A przecież dotykał głębiej, mocniej, intenstywniej, dostawał się pod powłokę skóry i łaskotał Twoją duszą. Kiedy całował to przekazywał smak życia, jakoś tak byłaś nieśmiertelna, nie? Każdy miał taką miłość, która rozpierdalała system, która miała się nie kończyć, która była jak niekończąca się bateria z pokładami radości. Tyle, że wszystko runęło, bo dostaliście tą szansę za wcześnie by móc ją w pełni wykorzystać. Kocham mojego chłopaka, ale miałam taką miłość.../esperer
|
|
 |
Kolejny dzień umieram w sidłach przeszłości,każdego dnia się cofam wstecz bo pragnę Twojej bliskości./mr.lonely
|
|
 |
To zabawne na jak wiele sposobów można przechodzić jeden koniec i mimo upływu czasu ta rana wcale nie chcę się zabliźnić./esperer
|
|
 |
Proszę, obiecaj mi, że kiedyś staniemy naprzeciwko siebie. Zostaw przy mnie słowo, które stanie się gwarancją i pewnością, że nasze drogi się jeszcze kiedyś zejdą w przyszłości. Bo nie wyobrażasz sobie, jak silną tęsknotę czuję względem Ciebie, lecz zapewne wiesz, że nie mogę Ci się do tego przyznać. Odrzuciłbyś mnie, wyśmiałbyś moje słowa. Zdominowałbyś mnie swoją mądrością, a moje ciało znów oddałoby się Twojemu wpływowi. Sprawiłbyś, że nie umiałabym myśleć. Serce biłoby, jak oszalałe, a ciało opadało bezwładnie centymetr po centymetrze na podłogę, odbijając się o ścianę. Wykorzystałbyś każdą możliwą okazję do zemsty na mnie, ale nie wiesz, jak bardzo jest mi smutno, kiedy nie ma Cię obok. Tak mocno tęsknie. Codzienni płaczę słowami, błagając Cię o powrót. Może kiedyś mnie wysłuchasz? Może spełnisz moje pragnienie i staniemy naprzeciw siebie w innym świecie?
|
|
 |
Jestem jakaś inna. Niezrozumiała, niepewne. Ktoś ostatnio zauważył, jak świadomie odrzucam od siebie ludzi. On sam to czuje, ale nie próbuje na siłę mnie przekonać do złamania granicy, bariery. Wie, że tego się nie da zrobić, nie teraz, nie w tym przypadku. Choć rozmawiam z Nim tak rzadko, to przyzwyczaiłam się do Jego obecności. Lecz wiem, że to minie. Zbyt długo nie trwa nic wiecznie, więc dlaczego On miałby być na dłużej w moim życiu? Jednakże to uczucie, niepewności i uzależnienia, z którym muszę walczyć nie daje mi spokoju. Czuję się dziwnie, kiedy o Nim myślę, kiedy chcę do Niego napisać. Czuję, jak samoczynnie moje myśli ze sobą walczą. Jakby zła strona miała przewagę nad tą dobrą. Wiem, że nie mogę zrobić kroku do przodu, wiem, że nie mogę mu zaufać na tyle, ile bym chciała. Dlatego trzymam się na dystans względem Niego i każdej osoby wokół siebie. Ale jest we mnie to uczucie nieposkromionego marzenia, o którym nie mogę i nie chcę zapomnieć.
|
|
 |
Ludzie są przez chwilę, a za moment odejdą. Nikt nie pokaże, że naprawdę mu na mnie zależy, bo jak może trzech facetów walczyć o jedną dziewczynę? Tak, gram przed Nimi. Każdego trzymam na dystans. Z każdym rozmawiam inaczej, choć jednego staram się dopuścić bliżej siebie. Wiem, że nic między nami nie będzie, że nie dojdzie do poważnego uczucia, a to co nas już łączy można uznać za przelotne zauroczenie. Lecz jest w Nim coś co mnie intryguje, może tajemniczość, ta cisza i anielska cierpliwość połączona ze spokojem? Nie wiem, nie mam bladego pojęcia co On w sobie posiada, że kiedy z Nim rozmawiam cieszę się, jak małe dziecko, które dostaje wymarzony prezent. Lecz nie umiem też długo udawać przed Nim ani przed sobą, że jest źle, że jestem smutna. On nawet zwykłym uśmiechem, czy buziakiem w policzek potrafi zmienić naprawdę wiele. Wiem, że On chce walczyć, że mu zależy. Aczkolwiek czy ja Go nie odrzucę? Czy wspólne spotkania, randki nie skończą się dla nas źle?
|
|
 |
Poświęcę dzisiejszy wieczór na kolejne rozmyślania o własnym życiu. Wszystko wokół stanęło ostatnio przed moimi oczami. Jeden dzień, początek praktycznie tygodnia tak wiele we mnie zmienił. Zniszczył to co stało się piękne, to przed czym tak długo uciekałam. Ale wiedziałam, że nic w życiu nie trwa wiecznie, szczególnie moje szczęście i moja radość. Żyłam ze świadomością, że nastanie dzień, gdy dostanę cios prosto na swe ramiona, aczkolwiek nie przygotowałam się na to. Miałam jeszcze zapewnioną przeszłość na najbliższe tygodnie, a teraz? Ponownie muszę zaczynać tak wiele marzeń od nowa. Muszę rezygnować z jednej rzeczy na rzecz drugiej. Lecz to nic złego. Przyzwyczaiłam się do faktu, że los uwielbia mi odbierać to co cenne, to co dobre. Przywykłam do bycia kimś innym niż chciałabym być.
|
|
 |
Nie jestem w stanie zapomnieć tego dnia. Nie potrafię ani na sekundę przestać myśleć o tym co się ostatnio wydarzyło. Nie umiem zapomnieć koloru tego pechowego auta, tej przestraszonej miny kobiety i tego uczucia strachu, bólu i przerażenia, które poczułam, kiedy upadłam na jej samochód. Zwykły przypadek, jej nieostrożność i mój pech, gdzie hamulce odmówiły posłuszeństwa. Niby nic wielkiego, bo zaledwie mocniejsza stłuczka pomiędzy moim ciałem, rowerem a jej samochodem, ale jednak to coś. Coś co znów mnie zmieniło. Coś co sprawiło, że znów wiem, że wypadki nie są niczym złym. Lecz to zdarzenie, które dało mi tyle do myślenia. Bo czy naprawdę nic wtedy się nie stało? Czy ból, który poczułam po otrząśnięciu się nie był niczym groźnym, czy to nie odbije się na nowo w przyszłości na mnie? Nie, nie obchodzi mnie to już. Nie martwię się tym wszystkim, Cieszę się jedynie z tego, że odeszłam wtedy bez urządzania scen. Cieszę się, że ona mi uwierzyła.
|
|
 |
Mówią, że marzenia się nie spełniają. A jednak się spełniają. Człowiek nie jest świadomy kiedy spotka Go coś o czym pragnie od wielu lat czy miesięcy. Chociaż nie każde marzenie jest dobre. Ale czy marzenie związane z idealną śmiercią nie jest dobre? Zawsze pragnęłam zrobić coś złego, coś naprawdę głupiego. Chciałam się zabić na wiele różnych sposobów. Począwszy od wejścia na tory i podcięcia żył, a naćpania się lekami i wejścia na ulicę, gdzie jedzie rozpędzony samochód. Ale nie miałam nigdy odwagi na tyle, aby spróbować sprawdzić swoją odporność i wytrzymałość na to wszystko. Jednak pewien dzień zmienił we mnie wszystko. Upewnił mnie, że jedno z moich marzeń może się spełnić, a ja mogę być nawet nie świadoma tego. Wystarczy chwila niepewności, nieuwagi, złe ustawienie i wszystko może się zmienić. Mogę się zmienić ja, mogą odejść problemy, ból i smutek. Może odejść z tego świata moje ciało, bo dusza i serce już dawno zostały pochowane na dnie piekła.
|
|
 |
Poprzednia noc w czymś mnie utwierdziła, ukazała go w nowym świetle. Zwolnił się z pracy po to by przyjechać do mnie, bo zapewnienia, że ze mną wszystko w porządku wcale go nie przekonywały. Wszedł do mojego pokoju i położył się obok mnie, przytulając mnie do siebie. Pozwolił mi płakać tak jak nigdy dotąd nie płakałam. Wylałam z siebie cały ból a krzyk, który tłamsiłam w sobie uwolniłam w jego ciepłą bluzę. Nie uspakajał mnie, rozumiał, wiedział co mi w sercu gra, jak ono cierpi i się rozrywa, jak walczy o przetrwanie. Czasami mam wrażenie, że moje egzystowanie to wieczny pogrzeb. Codzienne chowanie najważniejszych dla mnie osób. Delikatnie wodził palcem po moim mokrym policzku i przez chwilę poczułam się jak dawniej, bezpieczna, potrzebna, kochana, ważna a nawet najważniejsza. W przy nim znowu odżyłam, i nawet jeśli to była to tylko chwila, to dla mnie bardzo cenna. Udowodnił, że można mu ufać, że można na nim polegać.
|
|
|
|