 |
- mamo, marihuana ma właściwości lecznicze. - o, czyli jest nadzieja, że coś Ci mózg wyleczy w końcu. / veriolla
|
|
 |
- deska jest spoko. - no w sumie. jak się nie ma co się lubi,to się lubi co się ma. małe jest piękne. - idioto, ja mówię o snowboardzie. - aaa, bo ja o cyckach. - jak zawsze. / veriolla
|
|
 |
możesz zacząc nawijać nawet o systemie ekonomicznym Naszego kraju - i tak będzie to denne. ja mogę nawijać o gównie - a i tak zrobię to z klasą, Mała. / veriolla
|
|
 |
chyba zacznę wynajmować kamerzystę na każdą imprezę - przynajmiej będę wiedzieć co się ze mną działo. / veriolla
|
|
 |
kiedy ja mówię - to zamknij gębę, i grzecznie mnie wysłuchaj. trochę kultury, dziecinko. później będziesz mogła walić swoimi mało przemyślanymi argumentami, które i tak są bez znaczenia. / veriolla
|
|
 |
tu się nie pije z kieliszków - tu się pije z gwinta. wymiękasz ? żegnamy. tylko twardzi zawodnicy. / veriolla
|
|
 |
lubię takie marne dziunie jak Ty,złotko. mierzysz mnie z góry na dół - jakbyś chciała kupić mi sukienkę. dopierdalasz głupimi minami, krzywiąc się - już i tak zostało Ci to na stałe. przechodząc patrzysz na mnie z pogardą, myśląc, że sprowokujesz mnie do jakiegokolwiek ruchu w Twoją stronę. sorry, źle obrana taktyka - ja gówna nie tykam, bo śmierdzi. / veriolla
|
|
 |
czuje pustkę po Nim , wyrytą bliznę na sercu , której żadne lekarstwo w postaci czasu nie jest w stanie załagodzić. / slaglove
|
|
 |
wstaję rano, i pomimo tego, że muszę iść do szkoły - na twarzy mam uśmiech. cieszy mnie fakt, że zobaczę ludzi, których kocham i którzy sprawiają, że moja psychika mnie przeraża. wracam do domu i mam dobry humor. obdarowuję każdego uśmiechem, a wraz z nim cieszą się moje oczy. zasypiam również z uśmiechem na ustach, i świadomością, że w końcu jestem wolna - niezależna od nikogo, nie czująca nic - cudownie wolna, i szczęśliwa. / veriolla
|
|
 |
kiedyś bajki opowiadali Nam rodzice. dziś robią to rzekomi faceci Naszego życia. / veriolla
|
|
 |
unosząc ku górze lewą dłoń, od serca z szacunkiem i minimalnymi iskierkami szczęścia w źrenicach, żegnam jedynych, tych, dla których moje życie było ważniejsze od plot, od słów unoszących się gdzieś pomiędzy korytarzami szkoły, pomiędzy każdym z budynków w mieście. drugich bez jakichkolwiek gestów wymazuję z wyobraźni, trzymając nóż przy żyłach, dociskam go z coraz większą siłą, uśmiecham się, bo wiem, że chociaż robię źle, w tej chwili po raz ostatni czuję ból tego, że żyję. / endoftime.
|
|
 |
dziś, dla siebie możesz mieć mnie po raz ostatni, dziś lina pójdzie w ruch, a ciało tak prostu ustanie w bezruchu, to dziś serce zrezygnuje z kolejnego uderzenia, w przeciągu kilku sekund, bez zbędnych pytań i wyjaśnień, dziękuję, że byłeś. / endoftime.
|
|
|
|