głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika niby.skurwiel

wiesz  co boli mnie najbardziej? Twoje cholerne łapanie się pierwszych lepszych obelg i rzucanie nimi w moim kierunku. pomyśl   uważasz  że będąc tą dziwką  której miano mi przypisujesz  wahałabym się  choć chwilę  czy zwyczajnie   wskoczyłabym Twojemu przyjacielowi do łóżka? znam granice. kochałam Cię  idioto. nadal kocham.

definicjamiloscii dodano: 28 lipca 2011

wiesz, co boli mnie najbardziej? Twoje cholerne łapanie się pierwszych lepszych obelg i rzucanie nimi w moim kierunku. pomyśl - uważasz, że będąc tą dziwką, której miano mi przypisujesz, wahałabym się, choć chwilę, czy zwyczajnie - wskoczyłabym Twojemu przyjacielowi do łóżka? znam granice. kochałam Cię, idioto. nadal kocham.

zacisnęłam dłoń na koszulce  którą miałam na sobie podciągając ją do nosa. wciągnęłam do nozdrzy intensywny zapach   Jego zapach. nie zważając na łzy wstępujące na policzki wybuchnęłam śmiechem  cichym  szyderczym. butelka bolsa zachwiała mi się w ręku i w kolejnej sekundzie jeden haust zaczął wsiąkać w materiał.   przepraszam  kotek.   wymruczałam pod nosem starając się zatrzeć plamę. brakowało mi Go  w chuj tęskniłam  choć jeszcze kilka dni wcześniej śmiało powiedziałam Mu w twarz  że nie jest mi potrzebny  że dam sobie radę bez Niego.

definicjamiloscii dodano: 28 lipca 2011

zacisnęłam dłoń na koszulce, którą miałam na sobie podciągając ją do nosa. wciągnęłam do nozdrzy intensywny zapach - Jego zapach. nie zważając na łzy wstępujące na policzki wybuchnęłam śmiechem, cichym, szyderczym. butelka bolsa zachwiała mi się w ręku i w kolejnej sekundzie jeden haust zaczął wsiąkać w materiał. - przepraszam, kotek. - wymruczałam pod nosem starając się zatrzeć plamę. brakowało mi Go, w chuj tęskniłam, choć jeszcze kilka dni wcześniej śmiało powiedziałam Mu w twarz, że nie jest mi potrzebny, że dam sobie radę bez Niego.

po prostu uwielbiam moją mamę  która całkiem niechcący wydrukowała sobie pierwsze dwa rozdziały 'zgniłej duszy'  i studiując akcje łóżkowe bohaterów zaczęła tylko krzyczeć do mnie na cały dom  że fajnie piszę.

definicjamiloscii dodano: 28 lipca 2011

po prostu uwielbiam moją mamę, która całkiem niechcący wydrukowała sobie pierwsze dwa rozdziały 'zgniłej duszy', i studiując akcje łóżkowe bohaterów zaczęła tylko krzyczeć do mnie na cały dom, że fajnie piszę.

kładzie dłonie na moich ramionach.   zamknij oczy.   poleca mi z tym niemożliwie łobuzerskim uśmiechem. przymykam powieki.   i nie podglądaj.   szepcze cicho  na wysokości mojego ucha sięgając równocześnie mojej dłoni. splata ze sobą nasze palce.   spróbuj mi zaufać... zmieniłem się.   pierwsze łzy wypływające na policzki  zza zaciśniętych powiek. zjawa przeszłości  cień  który podąża za nami bez względu na to  jak usilnie próbujemy pozostawić go na przestrzeni czasu. wtulam się w Jego ramiona na znak tego  że rozumiem   choć doskonale wiem  iż od tak nie zerwie kontaktu z tym  z czym zmaga się przez lata.   kocham Cię.   mruczy  a ja zaciskam dłonie na Jego koszulce. rozmywa się przypuszczenie  że jestem ważna tylko i wyłącznie po białym proszku. pojawia się nowe   to jeszcze nie koniec  mamy o co walczyć.

definicjamiloscii dodano: 28 lipca 2011

kładzie dłonie na moich ramionach. - zamknij oczy. - poleca mi z tym niemożliwie łobuzerskim uśmiechem. przymykam powieki. - i nie podglądaj. - szepcze cicho, na wysokości mojego ucha sięgając równocześnie mojej dłoni. splata ze sobą nasze palce. - spróbuj mi zaufać... zmieniłem się. - pierwsze łzy wypływające na policzki, zza zaciśniętych powiek. zjawa przeszłości, cień, który podąża za nami bez względu na to, jak usilnie próbujemy pozostawić go na przestrzeni czasu. wtulam się w Jego ramiona na znak tego, że rozumiem - choć doskonale wiem, iż od tak nie zerwie kontaktu z tym, z czym zmaga się przez lata. - kocham Cię. - mruczy, a ja zaciskam dłonie na Jego koszulce. rozmywa się przypuszczenie, że jestem ważna tylko i wyłącznie po białym proszku. pojawia się nowe - to jeszcze nie koniec, mamy o co walczyć.

generalnie  po co nie sięgniesz   czy to lampka wina  kilka kieliszków karmelowego likieru czy chociażby ćwiartka czystej   to  co tak dotkliwie siedzi Ci w sercu i nie pozwala spać po nocach  nie zniknie. taka cholerna prawidłowość.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

generalnie, po co nie sięgniesz - czy to lampka wina, kilka kieliszków karmelowego likieru czy chociażby ćwiartka czystej - to, co tak dotkliwie siedzi Ci w sercu i nie pozwala spać po nocach, nie zniknie. taka cholerna prawidłowość.

obserwuję Go. siedzi na barierce balkonu  nogi zwisają Mu poza zewnętrzną krawędź. macham. widzi mnie  jednak nie reaguje. wciąga do płuc kolejnego bucha  po czym zapija go bolsem. już wiem  bez pytania   pokochał.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

obserwuję Go. siedzi na barierce balkonu, nogi zwisają Mu poza zewnętrzną krawędź. macham. widzi mnie, jednak nie reaguje. wciąga do płuc kolejnego bucha, po czym zapija go bolsem. już wiem, bez pytania - pokochał.

nieodparte wrażenie  że to co jest między Wami to nie do końca zwyczajna relacja. bo to jednak wyjątkowe  kiedy nie chodzi za Tobą krok w krok  jak cień. kiedy widząc Twoje łzy próbuje rozgryźć ich tajemnicę i doskonale rozumie  że w jednym przypadku powinien  chociażby siłą  zamknąć Cię w ramionach  lecz w innym   zostawić  samą  bo tylko tego akurat potrzebujesz. ciszy  bezwzględnego spokoju duszy.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

nieodparte wrażenie, że to co jest między Wami to nie do końca zwyczajna relacja. bo to jednak wyjątkowe, kiedy nie chodzi za Tobą krok w krok, jak cień. kiedy widząc Twoje łzy próbuje rozgryźć ich tajemnicę i doskonale rozumie, że w jednym przypadku powinien, chociażby siłą, zamknąć Cię w ramionach, lecz w innym - zostawić, samą, bo tylko tego akurat potrzebujesz. ciszy, bezwzględnego spokoju duszy.

musnął kciukiem mój policzek zakładając kilka kosmyków włosów za moje ucho.   spójrz na mnie...   prosił przyciszonym głosem.   ni... e. nie mogę.   ciche westchnięcie dobiegające mojego słuchu.   dlaczego?   mruknął kładąc luźno dłoń na mojej talii.   bo to jedno spojrzenie...   przełknęłam ślinę.   co  jeśli znów się w Tobie zakocham? w szarych plamkach pośród szmaragdu...   nachylił się i powoli musnął wargami moje usta. pozostał chwilę w takiej pozycji wypuszczając na moją brodę ciepły oddech.   tego pragnę najbardziej.   szepnął. Jego słowa odbiły się echem nocy. podniosłam spojrzenie. jęknęłam pod nosem na co w odpowiedzi mocno zacisnął swoją dłoń na mojej.   to głupie... chyba nigdy nie przestałam Cię kochać.   wydyszałam przygaszonym głosem czując jak moje serce znów przywraca dawny stan  kiedy brał mnie w ramiona.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

musnął kciukiem mój policzek zakładając kilka kosmyków włosów za moje ucho. - spójrz na mnie... - prosił przyciszonym głosem. - ni... e. nie mogę. - ciche westchnięcie dobiegające mojego słuchu. - dlaczego? - mruknął kładąc luźno dłoń na mojej talii. - bo to jedno spojrzenie... - przełknęłam ślinę. - co, jeśli znów się w Tobie zakocham? w szarych plamkach pośród szmaragdu... - nachylił się i powoli musnął wargami moje usta. pozostał chwilę w takiej pozycji wypuszczając na moją brodę ciepły oddech. - tego pragnę najbardziej. - szepnął. Jego słowa odbiły się echem nocy. podniosłam spojrzenie. jęknęłam pod nosem na co w odpowiedzi mocno zacisnął swoją dłoń na mojej. - to głupie... chyba nigdy nie przestałam Cię kochać. - wydyszałam przygaszonym głosem czując jak moje serce znów przywraca dawny stan, kiedy brał mnie w ramiona.

na razie się wspinam   ale widoki są ekstra.   hannah montana the movie.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

na razie się wspinam - ale widoki są ekstra. / hannah montana the movie.

balansowaliśmy na krawędzi pocałunku. nasze oddechy mieszały się ze sobą  spojrzenia łączyły się w jedną prostą.   nawet gdyby dzisiaj... coś... się stało między nami  zwyczajnie nie wytrzymasz ze mną długo.   powiedział w końcu  a ja do dziś żałuję  że nie stanęłam na palcach  nie sięgnęłam Jego ust. bo zapewne zamiast mijania Jego osoby z drżącymi dłoni mogłabym trzymać je w tylnych kieszeniach Jego jeansów udowadniając Mu jak cholernie się mylił.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

balansowaliśmy na krawędzi pocałunku. nasze oddechy mieszały się ze sobą, spojrzenia łączyły się w jedną prostą. - nawet gdyby dzisiaj... coś... się stało między nami, zwyczajnie nie wytrzymasz ze mną długo. - powiedział w końcu, a ja do dziś żałuję, że nie stanęłam na palcach, nie sięgnęłam Jego ust. bo zapewne zamiast mijania Jego osoby z drżącymi dłoni mogłabym trzymać je w tylnych kieszeniach Jego jeansów udowadniając Mu jak cholernie się mylił.

nadzieja   to  co trzymało nas przy sobie. kiedyś. dawno.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

nadzieja - to, co trzymało nas przy sobie. kiedyś. dawno.

  no i słyszę dziwne odgłosy  wyglądam przez okno. ON. jebłam  spodziewałabym się Go wszędzie  ale nie za moim oknem.   obserwuje Cię.   weźweź.   chodź po domu w ciuchach!   oj  dziwne odgłosy!   nie wyglądaj  to Jego ludzie.   rozmowa with friend.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

- no i słyszę dziwne odgłosy, wyglądam przez okno. ON. jebłam, spodziewałabym się Go wszędzie, ale nie za moim oknem. - obserwuje Cię. - weźweź. - chodź po domu w ciuchach! - oj, dziwne odgłosy! - nie wyglądaj, to Jego ludzie. / rozmowa with friend.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć