 |
|
- zrobiłaś kiedyś coś podniecającego? - zadanie domowe.
|
|
 |
|
Mam dookoła ludzi na których liczyć mogę zawsze i w każdej okoliczności
|
|
 |
|
podejdź i przytulając do siebie, daj mi choć jeden powód bym została, tu przy Tobie, gdzieś obok Twego serca.
|
|
 |
|
- ej , słyszysz? Gabi no , ej! - wydzierała mi się nad uchem przyjaciółka . - hm? mówiłaś coś? - zapytałam zrywając się . - dalej o nim myślisz . - syknęła . - nie . - zaprzeczyłam i odwracając głowę próbowałam opanować napływające łzy do oczu .
|
|
 |
|
godz. 17:35 : - co będziesz robić? - idę umyć łeb , wykąpać się , muszę się nauczyć z chemii , biologii i edb . - no spoko , to wyginaj się i pisz jak skończysz . - okej . godz. 19:40 - już? - ale co? - ogarnęłaś to wszystko? - nie, zaraz wstaje od kompa. - no szybko nawet.
|
|
 |
|
zakochałam się raz, a trzyma mnie już prawie 2 lata .
|
|
 |
|
'zaliczyłem, kurwa, zaliczyłem' - wpadł do pokoju w którym siedzieliśmy. kumple zaczęli się śmiać. 'no i zajebiście'-powiedział jeden kumpel. 'Ty jebany lovelasie'-dodał drugi. siedziałam patrząc się na Nich dziwnie. usiadł obok mnie, i przytulił. kumple nadal rzucali dziwnymi komentarzami. zdjęłam Jego rękę z mojego ramienia, i odsunęłam się od Niego. 'kurwa, o co Wam wszystkim chodzi?' - spytał, wkurwiony. 'no stary, przecież zaliczyłeś, tak?!' - zaśmiał się kumpel. spojrzał na Nas, po czym powstrzymując się od śmiechu dodał: 'kolokwium debile, kolokwium'. wszyscy popatrzyliśmy na siebie a następnie na Niego jak na ufo, po czym wybuchnęliśmy spazmtycznym śmiechem. nie ma to jak dobrze się dogadać.
|
|
 |
|
leżał rozłożony na moim łóżku drocząc się z kotem. - weź się przymknij, uczę się. - krzyknęłam. - nie żartuj. - zaśmiał się. zabrałam książki i zeszłam na dół . wtedy mama weszła do mojego pokoju . - już się stęskniłaś? - zapytałam nie patrząc kto wszedł . - no pewnie skarbie . - zażartowała moja mama . zerwał się czerwony jak burak tłumacząc jej , że myślał , że to ja . wtedy weszłam do pokoju zwijając się ze śmiechu a on? pod pretekstem , że musi iść do domu wyszedł speszony .
|
|
 |
|
Kiedy słuchasz serca, nie opuszczaj głowy i pamiętaj, żeby patrzeć pod nogi, od podejścia zależy co zrobisz, wszystkie drogi jednak prowadzą w dwie strony...
|
|
 |
|
Myślałam, że Ty to coś więcej niż "przelotna znajomość". Teraz wiem, że Ty nawet nie byłeś znajomością, byłeś głupim, przelotnym złudzeniem.
|
|
 |
|
Nie obiecuję Ci, że zapomnisz. Nigdy nie zapomnisz, ale nauczysz się żyć z tą świadomością. Będziesz mogła patrzeć na niego i słuchać jego głosu, a później odejdziesz, by pocałować człowieka, który zastąpi jego miejsce... Nie obiecuję Ci, że już nigdy nie będziesz o nim myślała. Będziesz, ale ze spokojem... Obiecuję Ci, że nauczysz się żyć bez niego. I nie potrzebujesz nikogo, bo sama to potrafisz.
|
|
 |
|
Siedziała w jednym z kątów swojego ciemnego pokoju, wypalając kolejnego papierosa. Dym nikotynowy unosił się na całej powierzchni mieszkania. W lewej ręce plastikowy kubek wypełniony po brzegi tanim winem i ich wspólna fotografia, którą postanowiła spalić rzucając ją na dywan razem z zapałką. Ogień długo się tlił. Kiedy z fotografii został już tylko popiół lekko otrzepała dywan, na którym zapałka jak na złość wypaliła dziurę w kształcie serca. Bezradnie upadła na podłogę i chowając głowę w kolana zaczęła płakać. Uświadomiła sobie, że On, Jego szarmancki głos, iskierki w oczach, toksyczny zapach i zniewalający dotyk nie umarły wraz z kawałkiem spalonego papieru, kawałkiem spalonych wspomnień, które na nowo ożywiają z każdą literą Jego imienia. Nie nazwę już tego miłością. Dziś zasługuje to na miano - opętanie.
|
|
|
|