 |
Ja już naprawdę tego wszystkiego nie chcę. Nie chcę cierpieć, czekać, tęsknić. Chciałabym wreszcie pogodzić się z tym, że Ciebie nie ma i już nie będzie, chciałabym przyzwyczaić się do myśli, że po prostu nie byliśmy sobie pisani. Niby coś nas pchnęło do siebie, ale najwyraźniej los się pomylił. Być może nigdy nie powinnam Cię spotkać, nie powinnam przyzwyczajać się do ciepła Twojego ciała i do szczęścia, które mi przynosiłeś. Nie potrafię tego wszystkiego zrozumieć, ciągle tłumaczę sobie każde Twoje zachowanie, ale bez rezultatu. Opadam z sił, każdego dnia czuję jak marnieje, jak cała zamieniam się w pustkę. Wiesz, chciałabym znów żyć, poczuć jak to jest budzić się rano pełna pozytywnej energii. Chciałabym wreszcie powiedzieć sobie, że mam to czego zawsze pragnęłam. Nie chcę już każdego dnia umierać i czekać na rzeczy niemożliwe. Ja już po prostu tak nie potrafię. / napisana
|
|
 |
Są jakieś dźwięki, kolory, kształty, zapachy, ale nic nie ma sensu. Nie układa się w spójny ciąg. Jest jakiś świat, kompletny, bogaty, wyglądający sensownie, ale błąkam się po nim, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Wszystko ma konsystencję oprócz mnie. Ja gdzieś zniknęłam.
|
|
 |
Był taki moment kiedy myślałam, że cała ta moja miłość szybko mi przejdzie, a ja zacznę nowe życie, być może u boku kogoś kto zadbałby o mnie jak należy. Miałam taką chwilę kiedy wierzyłam, że cały ból minie, a przeszłość nie będzie się liczyć. Dziś wiem, że się pomyliłam. Nic nie ustępuje, ja nadal tak bardzo pragnę Twojej obecności jak pragnęłam wcześniej. Serce pokochało Cię najbardziej jak tylko potrafiło, więc nie można się dziwić, że nie potrafi zrezygnować. Myślałam, że i Ty coś zrozumiesz, ale najwyraźniej to ja zbyt wiele sobie wyobrażałam i wymagałam od losu niemożliwego. Zostałam zraniona podwójnie - przez Ciebie i przez samą siebie i coraz bardziej nie potrafię sobie z tym poradzić. Ciągle widzę tylko jak siły umykają, a tęsknota nie chce wcale odpuścić. / napisana
|
|
 |
Mogłabym usunąć wszystkie Twoje zdjęcia. Mogłabym usunąć wszystkie sms-y od Ciebie. Mogłabym usunąć archiwum naszych rozmów. Mogłabym wyrzucić miśki, które dostałam od Ciebie. Ale to i tak nic nie da. Nie przestanę Cię kochać. / s.
|
|
 |
Bez Ciebie nic nie ma sensu. / s.
|
|
 |
Szczęście ma Twoje oczy, pragnę w nie patrzeć. / Paluch
|
|
 |
Od ponad 9 miesięcy każdy dzień wygląda dokładnie tak samo. / s.
|
|
 |
Mówię sobie, że Cię nie kocham. I wmawiam sobie, że Cię nie kocham, a chwilę później uświadamiam sobie, że jesteś przecież ważniejszy niż cała reszta tego chorego świata. / napisana
|
|
 |
- Byłaś u Damiana? - Spytał przytulając mnie delikatnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Spojrzeliśmy wspólnie w zachmurzone niebo przez które można było dostrzec smugę światła. Moja twarz rozjaśniała, wyciągnęłam dłoń do góry i zaczęłam machać z zadowoleniem. Łzy szczęścia spłynęły po moim policzku. Mój towarzyszy zrobił to samo, dodatkowo wykrzyczał, żeby się nie przejmował, bo są ludzie, którzy się mną zaopiekują. Złapał mnie za rękę i przyglądał się mojej uśmiechniętej twarzy. Położył ostrożnie dłoń w okolicach mojego serca. - Pamiętaj, że dopóki masz go tutaj, on zawsze będzie obok Ciebie. - przytaknęłam jedynie głową. Jak zawsze, nie mylił się. Choć serce rozrywa się na kawałki przez tęsknotę za nim to wiem, że czuwa nade mną, bez względu na to jak wiele błędów popełniam, nie pozwala zwątpić w swoją obecność i ukazuje się w najmniejszych szczegółach. - Kocham Cię. - odrzekłam spoglądając w rozjaśniające się niebo.
|
|
 |
Przytula mnie do siebie najmocniej jak potrafi, tylko po to by za moment uderzyć mnie w twarz i obdarzyć mnie surowym spojrzeniem. Podnosi ton głosu. Jest rozczarowana, nie dostrzegam w jej źrenicach ani krzty radości czy też dumy. Nie dostrzegam miłości ani wyrozumiałości. Widzę zło, odrazę. Siada na przeciwko mnie a ja spoglądam na grób przede mną. Powstrzymuję łzy i wysłuchuję jej do samego końca. Tak wspaniale mówi o przyjaźni i złożonych wcześniej obietnicach. Tak doskonale opisuje moje myśli i obecny stan. Utwierdza mnie w tym, że czuwa nade mną, nad moją zbłąkaną duszą a moje zwątpienie w nią i w samą siebie jest niedorzeczne i smutne. Wyciągam papierosy, dłonie drżą, nie jestem w stanie go utrzymać, ale zapalam i zaciągam się dymem. - Aniołku, wybacz mi to. - kieruję wzrok na nią, ale jej obraz rozmywa się wraz z silniejszym podmuchem wiatru. - Po prostu wybacz. - szepczę, gdy obraz całkowicie zanika i zostaję sama z myślami, z jej grobem. - Ciężko mi bez Was, wciąż się gubię.
|
|
 |
Jestem źle zepsuta. Rozleciałabym się, rozpadła gdyby nie pasek, spodnie, koszula i buty. Jestem niesiona w mym cieniu jak skrzypce w czarnym pudle.
|
|
|
|