 |
"Z błękitów czerni gdzie z oczu świetli drogę zgubiłem sens i odnaleźć go nie mogłem. Własny świat nagle wydał się tak obcy, tak pusty, chłodny, nieistotny. Chciałem wystraszyć słońce, zabić dnie, ożywić noce i groziłem chmurom też, że wzrokiem je przebiję i zamienię w deszcz, aby zmył zaschnięty strup wspomnień i spłynął po mnie. Gdy na wietrze zapalasz świeczkę, dobrze wiesz, że nic na tym świecie nie jest wieczne, a samotność to taka straszna trwoga, kiedy zostają tylko zdjęcia po tak wielu osobach. Żal jest chyba bardziej ciężkostrawny od prawdy. Trawisz go samotnie chcąc by było tak jak dawniej. Dawne dni przepadły, odbijają się echem, tych wszystkich twarzy z waszym wspólnym śmiechem, urwanym jak hejnał tak po prostu i czasem tak po prostu chciałbyś to wszystko zostawić i być tam z nimi, jeśli nie mogą być z nami. Bezsilność tak chce, ale lepiej zrób coś dla nich. Te myśli są złe, więc w sobie je zabij."
|
|
 |
Przeraża mnie fakt, jak bardzo się oddalamy. Jak budzimy się, już nie obok siebie i jak zaczynamy każdy, nowy dzień bez siebie. Jak przestajemy się uzupełniać. Naprawdę nie mogę, a nawet nie potrafię zrozumieć tego jak jest, tego jak w tak krótkim czasie zmienia się wszystko to, w co przecież nieugięcie wierzyło każde z nas. Dlaczego nadal tracimy to czego potrzebujemy najbardziej, i zwyczajnie nie potrafimy zrobić już nic? Dlaczego? To nie kwestia poddawania się, czy bezwładnego upadania na deski, nie, to nie to. To tak jakby odpuszczanie sobie siebie, ze świadomością, że mimo to, osobno nie damy sobie rady, że momentalnie wszystko inne straci na znaczeniu. Oddalamy się od tego, co ponoć jeszcze wczoraj było tak istotne, tak ważne, co jeszcze wczoraj miało sens. Stajemy do siebie plecami, i już nie potrafimy się odwrócić. Nie potrafimy tego wszystkiego naprawić. Nie potrafimy walczyć. Walczyć o to co nam pozostało.. walczyć o Nas samych. / Endoftime.
|
|
 |
Kolejny weekend. Kolejny spędzony na imprezach. Czasem podziwiam samą siebie, że w ciągu jednej nocy potrafię pójść na trzy imprezy. I zawsze ten sam schemat. Przez cały tydzień znajomi zapraszają mnie na coraz to nowe imprezy. A ja bez emocji odpowiadam jedynie zdawkowym 'fajnie'. Obiecuję, że, jeśli starczy mi czasu, to wpadnę. Każdemu. Ale wiesz czym się kieruję w wyborze tak naprawdę? Patrzę, gdzie jest zapewniona największa ilość alkoholu i zioła. I idąc tam mam w świadomości, że na następny dzień będzie ciężko. Ale mimo wszystko zawsze sobie powtarzam "dzisiaj limit - 10 bań". Pewnie zastanawiasz się, czy kiedykolwiek tego dotrzymałam. Problem w tym, że nie. Straciłam zaufanie do siebie dokładnie 6 miesięcy temu. Chyba tracę kontrolę nad sobą. Chyba brakuje mi Ciebie. Tylko Ty potrafiłeś mnie ogarnąć, odkąd przestałeś mnie całować przy każdej możliwej sytuacji, nie potrafię się ogarnąć. Chyba się uzależniłam od Twojej obecności, która zapewniała mi bezpieczeństwo. / believe.me
|
|
 |
Chciałabym mieć większą kontrolę nad swoim życiem. Chciałabym sobie wierzyć, gdy mówię "już nie piję". Chciałabym być spokojna o siebie, kiedy idę na imprezę. Chciałabym, żebyś mógł mi zaufać. Tak bardzo chciałabym umieć mówić "nie". Ale wiem dobrze, że jeśli się nie zmienię, nigdy nie będziesz w stanie mi w stu procentach zaufać. I boję się, że pewnego dnia, powiesz 'koniec', tłumacząc to moim nadmiernym imprezowaniem. Boję się, że nadejdzie czas, gdy nie mówiąc Ci ani słowa, gdzie jadę, zrobię coś głupiego, czego nie będę pamiętać. Boję się, że jeśli jakimś cudem zyskam Twoje zaufanie, od razu je stracę. Tak bardzo boję się osoby, którą jestem, że chyba sobie odpuszczę. Dla Twojego dobra. / believe.me
|
|
 |
Późną nocą siedzę przy parapecie, księżyc wysoko, słuchawki, a przez odtwarzacz przebija się kolejny kawałek. Spoglądając tak w niebo, uważnie wsłuchuję się w tekst, i chyba naprawdę tęsknię. Gwiazdy irracjonalnie układają swój bieg na podobiznę Twojego uśmiechu. Jest coraz cieplej. Wiem, że tu jesteś, że jesteś tu sercem. Czuję Cię, z każdą minutą coraz bardziej, z każdą chwilą coraz mocniej. Chcę. Chcę, żebyś tu był, żebyś był ze mną, zawsze, gdy tego potrzebuję, a tylko Ty wiesz kiedy, bo wszystko to, czego mi potrzeba, to tylko i wyłącznie Ty. / Endoftime.
|
|
 |
Bywa tak, że kochamy zbyt mocno, że to co czujemy, zamiast uskrzydlać, zwyczajnie nas uśmierca. Pusta otchłań. Tkwimy w czymś, nie będąc do końca pewnym niczego. Poranki stają się szare i monotonne, a noce tak bolesne, jak nigdy wcześniej. Marne szczegóły, szczęście zbite na milion kawałków, pozorne marzenia przestają napędzać bieg, nagle jakby upadasz. Spadasz wciąż w dół, nie potrafisz już inaczej, nie potrafisz zrobić już nic, bo bez choćby jednego sensu dla serca, granice końca stają się coraz bliższe. / Endoftime.
|
|
 |
W sercu czujesz o jeden sens więcej. Czujesz, jakby coś nagle uskrzydlało każdą chwilę nadając jej nadzwyczajny smak. Masz wrażenie, że los znowu się do Ciebie uśmiechnął, że dał Ci szansę. Spacerujesz boczną ulicą miasta, w jednej dłoni trzymając czerwoną różę, a w drugiej Jego dłoń. Nadzwyczajne uczucie. Jest obok Ciebie, i czujesz się tak dobrze. Nie myślisz o niczym innym, jak o was samych. Teraz jesteście tylko wy, i nikt więcej. Wiesz, że traktuje Cię naprawdę poważnie, że tkwicie w jednym uczuciu już dłuższy czas, i tak mimo wszystko pozostanie. Wgłębi siebie, cieszysz się, że go masz. Że w każdej chwili możesz się do niego przytulić, trzymać jego dłoń i zachowywać, jak skończona idiotka, bo wbrew temu, nigdy Cię tak nie potraktuje. Wiesz, że nigdy nie potraktuje Cię gorzej, że co byś nie zrobiła, nigdy nie nazwie Cię gorszą. / Endoftime.
|
|
 |
[1] Na dworze zrobiło się już dość ciemno, znów tam poszliśmy. Cmentarz, w takie dni to miejsce w jakiś sposób staje się wyjątkowe, tak ciepłe i mimo wszystko jakby, niezrozumiale pełne życia. Tysiące zniczy wciąż oddawało swój blask, szliśmy tak boczną uliczką, z daleka zauważając oświetlony nagrobek. Podchodząc, coś jakby odepchnęło mnie w tył, odbiegające od normy uczucie, tak jakby powietrze nie pozwoliło mi się zbliżyć. Stanęliśmy nad Jej grobem, ciepło płomieni delikatnie muskało dłonie. Przeżegnałam się i zamknęłam oczy, znów ta nagła cisza, znów milczeliśmy, a każdy w sobie tworzył na nowo coś od siebie. Moje myśli naprawdę pogubiły się między sobą. Znów Ją tam widziałam, znów Ją tam czułam, chociaż to takie trudne widzieć Jej uśmiech we wspomnieniach będąc świadomym, że tamten czas minął bezpowrotnie. Otworzyłam oczy, miałam dość. Moje policzki w jednej chwili stały się wilgotne, z całej siły przytuliłam się do brata, szepcząc, że naprawdę za Nią tęsknię.
|
|
 |
[2] Nie odpowiedział nic. Spojrzałam na niego. Na jego twarzy rysował się smutek, a przez źrenice przenikał strach. Wiedziałam, że jest mu ciężko. Wiedziałam, że tęskni. 'Nadal nie potrafię się z tym pogodzić, powiedź mi dlaczego?', wtuliłam się w niego ledwo wydobywając z siebie szeptem, że tak naprawdę nikt z nas nie potrafi. Odkąd pamiętam, była tak bardzo ważna, była dla niego kimś takim jak ja, taką małą siostrzyczką, o którą troszczył się i martwił, którą tak bardzo kochał.. Wtedy mogłam tylko podejrzewać o czym myślał. Znów obwiniał o to siebie samego, znów w myślach wmawiał sobie, że to wszystko to jego wina, że może teraz mogłaby być razem z nami. 'Ona tu jest, nie widzisz jej ale ją czujesz, jest w sercu..' wydusiłam. Kucnęłam zakrywając twarz dłońmi, nie chciałam, żeby widziała z góry spływające po moich policzkach łzy, żeby widziała jak płaczę, i jak bardzo mi Jej brakuje. / Endoftime.
|
|
 |
[1] Czarny pomnik, na jego brzegu biała figurka aniołka, parę wyrytych słów, data i zdjęcie sprzed roku. Staliśmy tak trójką nad Jej grobem, słowa ogarnęła cisza, milczeliśmy. Oprócz różnorodnych kwiatów i kolorowych zniczy, mój wzrok przykuło tamto zdjęcie, znam je na pamięć, każdą rysę jej twarzy na nim czy naturalność uśmiechu. Tym razem, wydawało mi się inne, tak jakby naprawdę patrzyła na nas, jakby naprawdę to do nas się uśmiechała. Przez moją głowę przebijały się między sobą myśli, zapisane w pamięci wspomnienia, widziałam w nich Ją. Był początek zimy, siedziała przy kominku ogrzewając dłonie, jak zawsze uśmiechnięta. Opowiadała o tym, jak strasznie czuje się szczęśliwa. Wspominała o bólu, o niejednej chwili słabości jaką przeżyła, ale jedyne co chciała wtedy zrobić, to coś mi uświadomić. Zrobiła to.
|
|
|
|