 |
Patrz, my nieidealni, a jak idealnie razem. / Endoftime.
|
|
 |
Pojedziemy nad rzekę, będziemy trzymać mocno swoje dłonie jakby od tego zależało czy zapadnie się Ziemia. Będziemy jednością, dwiema wymieszanymi farbami tworzącymi idealną konsystencje czystego koloru miłości. Twoje ciało pod promieniami Słońca będzie błyszczeć, to takie dopełnienie moich słów, że jesteś moją gwiazdką. Nie będę mógł oderwać od Ciebie wzroku, bo jesteś dla mnie jak Bóg dla chrześcijan. Ślepo wierzę w Ciebie i ubostwiam każdy skrawek Twojego ciała. Moje usta będą parzyły od napływu podniecenia i błądziły jak turysta bez mapy po aksamitnej skórze. Będę prymusem w szkole, gdzie uczę się całej Ciebie. Wskaże każdy pieprzyk i gdzie się zaczynają i kończą Twoje tatuaże. Patrząc Ci głęboko w oczy nawet nasze czarne źranice wypełnią się kolorem naszej miłości. I gdy nasze ciała będą odlewem doskonałości dwóch ciał oddanych sobie poczujemy w każdym kawałku serca smak miłości.
|
|
 |
I siedzę, a zaraz stoję i chyba muszę się czegoś przytrzymać, bo kręci mi się w głowie, ale śmieję się ze wszystkiego, nawet z tego, że rusza się ściana, choć przecież wcale się nie rusza, ale dla mnie, teraz, tutaj, wszystko jest tak łatwe i tak proste do wytłumaczenia. I chyba powinnam wracać do domu i chyba nawet ktoś się pyta czy wracam, ale ja tak przecząco kręcę głową, że odchodzi zrezygnowany, ale podchodzi jakiś koleś i chyba nawet jest w moim guście, chociaż ciężko stwierdzić, bo jakoś zamazuje mi się jego obraz i gada coś do mnie, cały czas, oh, jakby mnie to obchodziło, ale twardo udaję, że słucham, chociaż w głowie mi strasznie szumi i chyba właśnie poczułam wibracje komórki, sprawdzam - Ty. Ty, Ty, Ty, ciągle w momentach, w których jestem tak bliska zapomnieniu. I chyba to przez Ciebie całuję się z tym gościem, jakie to puste i dziwkarskie, oh, oh, jak bardzo mnie to wszystko pieprzy. / believe.me
|
|
 |
I siedzę i patrzę i czekam bo chyba od zawsze na coś czekam. I coś mnie zjada od środka i boli, jakbym miał raka. I nie wiem co mam robić, czy z okna skakać czy siedzieć i płakać, bo oszukali mnie kurwy, śpiewali, że świat jest piękny, uwierzyłem, jaki ja byłem durny. Dali mi przepis na życie kiepski jak kiepskich życie, straciłem czas i chyba umarłem. I siedzę tak sobie, martwy i zimny jak lód, i brakuje mi ciepłych słów. I idę dalej umierać sam z niebem, i wcale nie kocham Ciebie.
|
|
 |
Coś czuliśmy, ufaliśmy bez granic, potrzebowaliśmy nawzajem, chcieliśmy ponad wszystko. Byliśmy nierozłączni, pamiętasz? A teraz? To tak jakby małe dziecko wzięło w rączki nożyczki i nieumyślnie rozcięło więź, która podobno tak silnie nas łączyła. Jednym cięciem, delikatnie, bez jakiegokolwiek trudu. / Endoftime.
|
|
 |
Chodź, skarbie. Usiądź obok mnie, bym mógł opleść Cię jak chmury Słońce i zastygnąć tak jak pomnik; być obrazem miłości. Wtul się w swoje ulubione żebra i ułoż głowę na najwygodniejszej części mojego obojczyka. Teraz słuchaj moich słów. Wiem, że bardzo boisz się burzy, dla Ciebie to bestia, która pożera wszystko. W moich ramionach jesteś księżniczka chronioną przez swojego rycerza. A burza. Burza to mój krzyk, że kocham Cię ponad wszystko co ludzkie i tęsknię rozrywając sobie wnętrze. Im mocniejszy grzmot, tym mocniejsza tęsknota. Ten deszcz, który uderza o szybę to uderzenia mojego serca,które chwilowo jest za daleko cieleśnie i chce pokazać Ci, że jest mimo odległości. A błyskawica to symbol Twojej osoby w moim życiu. Rozświetlasz moje czarne, mroczne dni w jedną chwilę. Widzisz, kochanie, to tylko ja, chcę powiedzieć ile dla mnie znaczysz.
|
|
 |
Obiecaj mi wszystko, obiecaj, że nic się nie stanie, obiecaj, że będziesz przy mnie nawet, gdy stracę pamięć, obiecaj, że nie zapomnisz, bo ja chcę pamiętać, kolejna strata Ciebie byłaby jak na szyi pętla.
|
|
 |
I to wszystko jest tak destrukcyjne, to, że piję zamiast spać, że stoję zamiast iść, że mam tyle powodów, żeby się cieszyć, a w mojej głowie jest tylko widok Twojej uśmiechniętej twarzy, kiedy ją trzymałeś i kuźwa, chyba już tutaj nie chcę być i wychodzę wieczorami i wracam nad ranem, albo w południe i kurwa mać chyba zgubiłam klucze do domu i wydałam wszystkie pieniądze i straciłam zaufanie matki, a co najważniejsze - w wirze melanżu, w ciągłym pijaństwie i zapominaniu wszystkiego, co mogło mieć jakieś znaczenie - zostawiłam siebie. Zwyczajnie pewnego wieczoru zostawiłam siebie, gdzieś tam między tymi pustymi butelkami wódki i boję się, naprawdę się boję, że już siebie nigdy nie znajdę. Bo Ty, Ty tak prostacko mnie zostawiłeś, wtedy kiedy najbardziej Cię potrzebowałam, wtedy kiedy chciałam skończyć z całą przeszłością, ale nie, nie pozwoliłeś na to, oh, no pewnie, pierdolony egoista. / believe.me
|
|
 |
2. trzęsień dygoczącego z bólu serca, pożarów wspomnień na którymś ze zwojów mózgowych czy suszy marzeń w naszych duszach. Umrzemy, oboje. Więc nie zamykam oczu, bo tak bardzo się boję, że zaciśnie mi powieki śmierć. Usiądzie na nich jak nieproszony gość i nie wstanie. Wtedy puszczę Jej dłoń i rozerwiemy się z krzykiem jakby ktoś rozdzierał stary materiał. Nie mogę pozwolić na to by zabiła Cię matka natura naszych uczuć. I umrę dopiero gdy Twoje serce pójdzie do innego świata, a wtedy ja ruszę za nim, bo jest moim przewodnikiem. Teraz będę brał miliony oddechów i dedykował je Tobie tak jak całe swoje życie.
|
|
 |
1. Leży obok mnie i zasypia oglądając film. Jej oddech jest spokojny, a Jej ciało jak kot ułożyło się na moim. Uśmiecha się kącikami ust i prosi o buziaka na dobranoc dopowiadając, że nie chce by się to kiedykolwiek skończyło. W końcu Jej powieki bezwładnie opadły, a ja przyglądam się temu obrazkowi i jestem pewien, że żaden koneser sztuki nie widział równie pięknego. Caluję Ja w czoło najdelikatniej niczym muśnięcie płatkiem róży, a w mojej głowie pojawiają się myśli. Tak bardzo mnie kocha i każda Jej tkanka mi to szepcze. Oddaje się mi bez żadnego lęku, a gdy uśmiecha się wyznając tak szczerze miłość, diabeł wstrzymuje oddech niedowierzając, że można być tak prawdziwym. Jest taka idealna, że żaden słownik nie opisałby w połowie Jej zalet i urody, jest taka moja, że nasze dłonie zrosły się korzeniami naszych żył. Skleiła nas miłość siłą wszystkich żywiołów i gdy choć naderwiemy więź umrzemy oboje przez tsunami słonej wody ze źrenic,
|
|
 |
A dziś proszę Cię o jedno - zapamiętaj, że będę zawsze. Niekoniecznie obok, ale w środku.. całym sercem przy Tobie. / Endoftime.
|
|
 |
"Z Tobą dzieliłem smutki i z Tobą dzieliłem szczęście. Ponoć to prawdziwa miłość, tak mówili na mieście znajomi. Dzisiaj znowu coś mnie boli jak nie kac to zjazd, chyba nie umiem już zapomnieć, bo znowu widzę: obraz - Jej, oczy - Jej, zapach -- Jej, coś mi mówi dalej -- chlej. "
|
|
|
|