 |
to straszne uczucie gdy wiesz ze nic juz ci nie zostalo tylko skonczyc ze soba pomimo ze chcialabys zyc ale to wszystko co sie dzieje wokol ciebie wykancza cie psychicznie
|
|
 |
jest coraz gorzej i kurwa juz nie wyrabiam i mysle ze juz nadszedl czas na koniec
|
|
 |
ludzie ktorym nikt nie pomaga zawsze pomagaja innym bo wiedza jak to jest gdy wszyscy maja cie w dupie
|
|
 |
Los wciaz drwi ze mnie okrutnie z zycia zrobil mi kabaret
|
|
 |
nie tak latwo zapominac o ludziach
|
|
 |
Skradłaś moje serce, teraz krwawię, gdy nie ma Cię obok.
|
|
 |
Mogłam być zabawką, mogłam być kiedyś Jego niewolnikiem, ale wiesz? Podobało mi się to na pewien sposób. Bo czułam, że mam przy sobie cały świat, bo czułam, że mam kogoś komu na mnie zależy, że jest ktoś przy mnie, kto tak szybko nie odejdzie pomimo różnic, które nas dzieliły.. Czułam się wbrew pozorom szczęśliwą osobą, mimo tego, że żyłam w łudzącym się świecie, który był przepełniony aluzją i marzeniami. Ale mimo wszystko miałam coś, czego inni mogli mi wtedy zazdrościć. W najgorszym momencie życia miałam miłość i przyjaźń, ale jak wszystko w życiu ma swój początek i koniec, to i te uczucia musiały też się kiedyś skończyć. Ta cudowna historia, w której oboje odgrywaliśmy główne role musiała się skończyć. Mimo tego co się wydarzyło, to czuję trochę żalu do samej siebie, ale też jestem wdzięczna Jemu za to, że pokazał mi prawdziwe oblicze życia, że czegoś nowego mnie nauczył. Może gdyby nie Jego obecność w tamtych latach, dziś by mnie nie było na tym świecie?
|
|
 |
... Powtarzaliśmy sobie często, że do końca życia i nawet jeden dzień dłużej, do miejsca, gdzie nikt nie dosięgnie, pamiętasz? Mieliśmy trwać, nasza przyjaźń miała trwać całą wieczność, miała pokonywać wszelkie przestworza, a co się z nią stało? Co się stało z nami? Tak zwyczajnie prysnęliśmy. Oboje uciekliśmy, kiedy coś w nas się złamało, kiedy pojawiło się inne, poważniejsze życie... I nie zapomnę tego nigdy. Choć wiem, że Ty już nie pamiętasz o mnie, to ja pomimo upływu czasu, nie będę w stanie zapomnieć o Tobie. Bo mija czas, mijają dni, tygodnie, miesiące, ale nadal czuję, że czegoś w życiu mi brakuję. Czuję, że brakuje mi Ciebie. Twojej obecności, Twojego głosu, mruczenia...A szczególnie brakuje mi tych słów, które wypowiadałeś na początku, kiedy powtarzałeś mi "nie bój się, jestem przy Tobie", pamiętasz? To była cudowna część mojego życia, której nie mogę wyrzucić z siebie, choćbym nie wiem, ile miała cierpieć przez to, że zapomnę tego...
|
|
 |
Mówią, że stara miłość nie rdzewieje i może faktycznie coś w tym jest? Bo gdyby już wszystko miało zniknąć, to zniknęły by wspomnienia razem z przeszłością, odeszłyby razem z Tobą, prawda? Bo nie wyobrażam sobie innego wyjaśnienia, które pozwoli mi zrozumieć dlaczego Ty wciąż tu jesteś, dlaczego tkwisz w moim sercu, w moich myślach, w mojej głowie. Nie jestem w stanie tego pojąć, bo nadal nie umiem zapomnieć o Twoim istnieniu w moim życiu. Chociaż codziennie walczę ze sobą, chociaż wmawiam sobie, że Ty nie istniałeś, że Ciebie tu nie ma i nie będzie nigdy więcej, to... nie mogę przestać wspominać naszych wspaniałych chwil, które spędziliśmy kiedyś razem. Nie mogę, a nie, że nie chcę. Bo to jednak jest tak silne, jak kiedyś była nasza miłość, nasza przyjaźń, pamiętasz? Nie było słów na zawsze, nie. Znaliśmy ich wartość, wiedzieliśmy, że obietnice zawsze są łamane, że człowiek przekracza pewne bariery, że łamie sam siebie, ale było coś innego, coś zastępczego..
|
|
 |
Tak wiele się zmieniło podczas ostatnich miesięcy. Chciałabym Ci o tym wszystkim opowiedzieć, ale nie mogę, bo nie ma Ciebie tutaj obok mnie. Zastanawiam się, gdzie jesteś, co robisz w danej chwili i czy czasami jeszcze przywołujesz mnie myślami? Czy może już na zawsze zostałam wykreślona z Twojego życia, gdzie nie ma powrotu przeszłość? Wciąż nie mogę odpowiedzieć sobie sama na to pytanie, bo przecież się nie da. Choćbym nie wiem co zrobiła, i jak się zachowała, to nigdy te myśli nie odejdą ode mnie pełne odpowiedzi i wiary w to, jak naprawdę może wyglądać Twoje życie. Ale wiesz, nie wiem czy pogodziłam się z Twoim odejściem. Nie przyzwyczaiłam się na pewno do tego, że już nie ma Ciebie obok, że więcej nie napiszesz, że zamilkłeś na zawsze, bo jednak w duszy nadal tkwi cząstka nadziei, że coś w nas pęknie, że będzie jeszcze chociaż przez chwilę, jak kiedyś.
|
|
 |
Czy jest mi smutno? Oczywiście, że tak, ale nie pokazuję tego tak, jak kiedyś. Nie płaczę, nie użalam się całymi dniami nad sobą i nad własnym zachowaniem, bo to zwyczajnie nie ma sensu. Nie wiem czy miałabym w ogóle czas na to wszystko. Bo coś się zmieniło, zmieniłam się całkowicie ja sama choć czuję, że trzymam w sobie starą postać, która jest tak mocno skryta, która nie ma prawa wyjść ani na chwilę na wolność. Jestem dziś inna, trochę egoistyczna, ale też i pewniejsza siebie. Co chwilę słyszę, jak poważne zmiany zaszły w moim życiu i chociaż cieszę się z tego wszystkiego co dziś mam osiągnięte, to nadal czuję, że momentami za czymś, a może i za kimś tęsknię... Ale nie, nie mogę. Nie powinnam tego czuć, nie mogę głośno o tym mówić. Bo boję się, że coś pęknie, a to nie ma prawa się wydarzyć. To nie ma prawa wrócić. Nie chcę, aby to wróciło, bo On sam tego nie chce. Nie mogę znów niszczyć danego słowa. Nie mogę się złamać...
|
|
 |
a dzis pojde spac z ta nadzieja ze juz sie nie obudze
|
|
|
|