 |
|
w końcu nadchodzi wieczór, kiedy siedzisz na parapecie po turecku trzymając między nogami plastikowy kubek po brzegi wypełniony wódką, a jedyne myśli jakie przewijają się przez Twoją głowę to 'wszystko co dobre szybko się kończy'. przecież nic trwa wiecznie, w szczególności miłość. szkoda, że u jednej ze stron wygasa ona zdecydowanie szybciej, a serca nie potrafią być synchronizowane na tyle, aby przestać bić w swoim kierunku równocześnie.
|
|
 |
|
nie mów, że wiesz jak się czuję. to nie ty zasypiasz z telefonem w dłoni, dusząc się płaczem. to nie ty średnio co 5 minut budzisz się tylko po to, żeby odblokować klawiaturę. przebudzasz się ze złudną nadzieją, że to jeszcze nie koniec, że odpisał. że nadal jest tylko dla Ciebie. ale nie. on znikł równie szybko jak stygnie gorąca herbata czy dopala się papieros. nie zdążyłaś się nacieszyć, ani wrzątkiem herbaty, ani dymem nikotynowym, ani Nim.
|
|
 |
|
nie musi cię ograniczać. ty sama ograniczyłabyś dla niego cały świat...
|
|
leaa dodał komentarz: do wpisu |
6 kwietnia 2011 |
 |
|
' Najgorsze jest tęsknić za kimś, kogo widzisz codziennie. '
|
|
 |
|
-cholera znowu rozlałam tymbarka.! -krzyknęłam. -a ty co miałeś na kapslu.? ja miałam 'tak'. - podał mi kapsel. -eee podmieniłeś go? -zapytałam zdziwiona. czytając po raz kolejny te trzy słowa. 'wyjdziesz za mnie' -żartujesz prawda.?-wyszeptałam. -nie żartuje. masz przerąbane kochanie zgodziłaś się.-powiedział śmiejąc się.
|
|
 |
|
' Nie boje się obcych. Bardziej od nieznajomych przerażają mnie bliscy, których oczu nie poznaję. '
|
|
 |
|
-spójrz tam...-przez okno było widać moich sąsiadów. starsze małżeństwo siedziało na schodach przed domem -mam takie marzenie...-wyszeptałam. staliśmy przytuleni przyglądając się im. - jakie?-zapytał. -zostań osobą z którą będę tak siedzieć za kilkanaście lat...
|
|
 |
|
nie ma nic piękniejszego niż moment kiedy w życiu pierdoli Ci się dosłownie wszystko, a Ty masz tą jedyną osobę na której możesz polegać. tą do której dzwonisz w środku nocy, a ona boso przybiega pod Twój blok bo z rozpędu zapomina o butach. przytula Cię. niby prymitywny gest, a potrafi zdziałać tak nie zwykle wiele. osoba, która potrafi doprowadzić Cię do ataku śmiechu chociaż od samego rana masz ochotę wybuchnąć spazmatycznym płaczem. ta, dzięki której przez chwilę zapominasz o bagnie w którym toniesz i zaczynasz się łudzić, że ten cały burdel ma jakikolwiek sens.
|
|
 |
|
- nienawidzę jak płaczesz kochanie. - powiedział z troską w głosie. - cudownie wyglądasz z nosem upapranym w tuszu, posklejanymi od łez rzęsami, ale mimo wszystko. patrzyła na niego swoimi orzechowymi tęczówkami, wypełniającymi się na nowo łzami. - jesteś piękna kochanie. nawet taka niewinna, rozhisteryzowana, roztrzęsiona. wtuliła się w niego. - jednak jeszcze piękniejszy jest fakt, że mogę wytrzeć te łzy swoim osobistym rękawem, maleńka.
|
|
 |
|
pukać to Ty sobie tym ptaszkiem w drzwi możesz, kochanie.
|
|
 |
|
i choćby ta dziwka zwana sercem miała przestać w odsieczy pompować mi krew i tak Cię stamtąd wydrapię. chociażby łyżeczką od herbaty.
|
|
|
|