 |
wypady za osiedla, deski, pozdzierane kolana i łokcie, uśmiech nie schodzący z twarzy, kupa śmiechu a przy tym okropny ból brzucha, przesiadywanie na krawężnikach i tańczenie na środku autostrady, całonocny chillout, gdzie wszystko inne traci znaczenie, wyczuwam wakacje. / Endoftime.
|
|
 |
wyobraź sobie, sypanie soli na świeżą ranę, wiesz, z reguły nigdy nie przestaję, nigdy nie potrafię przestać, widok krwi, ten ból daje ukojenie, dogłębnie niszczy niekiedy złudnie dając siłę, by po raz kolejny odwracając się, nigdy więcej się nie poddać, nigdy nie odpuścić, czegoś co daje życie. / Endoftime.
|
|
 |
tylko On sprawiał, że na mojej twarzy gościł najszczerszy uśmiech.
|
|
 |
pesymistyczne nastawienie, a w zasadzie wciąż żyję, wciąż nie widzę, a może tak naprawdę nie chcę już widzieć pozytywnych stron tego, że oddycham, że żyję, że jestem. wciąż nie potrafię kształcić pozornych nadziei na kolejny dzień oczekując, że będzie znacznie lepszy niż ten dzisiejszy, wciąż nie chcę wmawiać sobie, że szczęście istnieje, i jest tu, tuż obok tak niewidzialnie, że po prostu jedyne co dostrzegam, to jego minimalną część. wciąż nie chcę błądzić wśród setek kolejnych obietnic, wśród tych marnych słów puszczanych na wiatr, i wśród ludzi, tak prawdziwie sztucznych, znikających z naszej drogi szybciej, niż słońce zachodzące dziś, gdzieś za osiedlami. po prostu nie potrzebuję, nie chcę i nie potrafię. / Endoftime.
|
|
 |
uwielbiam tę chwilę wyciszenia i spokoju przed snem, kiedy myśli wirują mi w głowię i dzieli mnie tylko moment żeby usnąć i oderwać się chociaż na 7 godzin od tego pieprzonego świata.
|
|
 |
nie mówcie mi że widzieliście go gdzieś z jakąś laską, że na imprezie był najebany, że nie radzi sobie w szkole i ciągle ucieka z lekcji. nie mówicie mi tego, nie obchodzą mnie już jego problemy.
|
|
 |
'kocham Cię najmocniej, zaraz wracam.'
|
|
 |
szkoda że dopiero gdy odeszłam zrozumiałeś że jednak coś dla ciebie znaczyłam
|
|
|
|