 |
Nie idziemy jutro do szkoły. - oznajmiłeś i następnego dnia od rana byłeś u mnie. Zrobiłam Ci kawę , patrzyłeś na mnie gdy jadłam śniadanie. Zająłeś miejsce obok mojego na łóżku wtulając się we mnie i odgarniając włosy z mojej szyi. - Mecz! - marudziłeś.- Ruska muzyka!- odpowiadałam śmiejąc się. Bitwa o pilota , a we mnie bitwa z emocjami , bitwa o uczucia, bitwa z samą sobą. Kim jesteśmy? Przyjaciółmi , kochankami czy czymś pomiędzy ... ?
|
|
 |
Zobaczyłam Ciebie nade mną zdejmującego koszulkę , zobaczyłam Twoją klatę , paznokciami przejechałam po Twoich plecach. Pod opuszkami poczułam Twoje gorąco, zdyszany oddech docierał do moich uszu i ciche pomrukiwanie, gdy całowałeś moją szyję , dekolt ...
|
|
 |
Łóżko przesiąkło Twoim zapachem ... i ja też .
|
|
 |
jest mi już generalnie obojętne jaka to będzie pora dnia, wieczór czy poranek. nie potrzebuję żadnej butelki wódki, papierosów czy innych dodatków, którymi usilnie próbowaliśmy wszystko urozmaicić. stój przede mną, trzymaj mnie za dłonie, nic nie mów, pozwalając wsłuchiwać mi się w odgłosy swoich własnych, poplątanych myśli. daj mi czytać ze swojego spojrzenia i liczyć uderzenia Twojego serca chwilę potem.
|
|
 |
są zasady - nie pieprzone przebosko długie regulaminy, przez większość czasu nie zawierające większego sensu, ale proste zasady, gra fair, tego typu kwestie. leżącego nie kopiesz, kojarzysz, więc dlaczego kiedy wiję się na przemarzniętym chodniku, nie przerywasz? nie zważasz na mój ewidentny nokaut, napierdalasz do krytycznego stanu, z żądzą rozszerzającą źrenice zadajesz kolejne uderzenia, już w nie żebra - w serce.
|
|
 |
nagle wszystko może się zdarzyć, począwszy od zmiany ze spania do popołudnia na nieprzesypianie nocy, przez rzucenie uzależnienia będącego wchłanianiem kilogramów czekolady i wypijaniem litrów soku pomarańczowego, aż po uśmiech na sam Jego widok, kiedy jeszcze nie dawno zarzekało się, iż zero zobowiązań w najbliższym czasie.
|
|
 |
[2] nie powiem Ci tego, że naprawimy wszystko, bo są pewne limity. oczywiście, zapas uczucia nie ma tu nic do rzeczy, a zapewniam Cię, że go zostało jeszcze wiele i mam nadzieję, iż do tej spiżarki jeszcze wrócimy. nie zostanę przy Tobie teraz. nie masz już kilku lat, żeby tłumaczyć Twoje zachowanie ciekawością dzieciaka. jesteś kobietą, którą kocham, z którą chcę być, a zwyczajnie nie potrafię. wrócę. będziemy razem. odchodzę, bo nie jestem od wychowywania Cię, a Ty tylko potrzebujesz czasu. ja Ci go daję. - nie urwał dobrowolnie, zrobiły to łzy wzbierające Mu do oczu. przytulił mnie do siebie. - kocham Cię, damy radę. - odszedł, wygłaszając najgorsze "do zobaczenia" mojego życia
|
|
 |
[1] "dorośnij", które padło z Jego ust wręcz uderzyło mnie po twarzy. - masz mnie za frajera, który wszystko ocenia w kategoriach zbliżeń. masz rację. nie zapominaj jednak, że do narządów człowieka, faceta również, zalicza się także serce, a taką Twoją bliskość ceniłem najbardziej. - wypalił i już otwierałam usta, żeby odpowiedzieć na to co mówi, żeby się odwdzięczyć za ból jaki mi sprawiał tymi słowami. przytknął mi dłoń do ust i zaczął mówić dalej. - gdy mówisz, że mnie kochasz, mnie czy kogokolwiek innego, zastanów się co to oznacza. albo nie wiem, powiedz mi od razu, żeby traktować to jak ściemę. chciałbym się cofnąć. wiesz, tam, gdzie moje serce jeszcze biło, nie przywiązało się. - wydawać by się mogło: skończył. wtedy, kiedy ze mnie wyparowały wszelkie riposty na Jego zarzuty. poddałam się. stałam z rękoma zwieszonymi wzdłuż ciała, nie próbując nawet płakać. ja to popsułam, On cierpiał. pomógł mi teraz. - uczucie to nie zabawka.
|
|
 |
- Jesteś nienormalny! - krzyczała do poznanego na kolonii chłopaka. Kłócili się nad brzegiem Bałtyku. - Ja? Spójrz na siebie!Pieprzona celebrytka się znalazła! - odpłacał się stojąc od niej parę centymetrów. - Palant! - wrzasnęła tupiąc nogami i wysyłając mu gniewne spojrzenie. Nagle on chwycił ja za biodra, przyciągnął i z całej duszy pocałował. Odepchnęła go gwałtownie i odwracając się na pięcie zrobiła pare kroków. Zatrzymała się po chwili i odwróciła w jego stronę żeby podbiec do niego i wskoczyć mu w ramiona. Oplotła go nogami , a on trzymał jej uda. Zatracili się w namiętnym pocałunku , muskając wzajemnie swoje szyje i kradnąc oddechy. - I tak Cię nie cierpię. - szepnęła do jego ucha. - Tak , tak . Wiem.
|
|
 |
Przytulił mnie do siebie. Słyszałam jak oddycha i czułam jego oddech na szyi. Odgarniał z niej moje włosy.Jedną dłoń położył na moim brzuchy. Gdy brałam głębszy oddech ściskał mnie mocniej,
|
|
 |
Jakiś czas temu światło zgasło. Znów nie mogę zasnąć .
|
|
|
|