 |
|
planujesz z nią swoją przyszłość. zastanawiasz się jakie kafelki położycie wspólnie w łazience, a ja Ci tylko ślepo przytakuję. opowiadasz mi o tym ile będziecie mieli dzieci, a ja wymuszam uśmiech, kłamiąc jak bardzo cieszę się Twoim szczęściem. zaciskam powieki, w obawie przed wybuchnięciem płaczem. zaciskam wargi, aby nie wykrzyczeć, że to ze mną powinieneś planować to, jak będzie nazywał się nasz pies. gratuluję Ci, doskonale wiedząc, że zależy mi na Tobie, stanowczo za bardzo, aby Cię tego szczęścia pozbawić.
|
|
 |
|
nie zamierzam sztucznie się uśmiechać. tylko dlatego, że mam dość, kiedy każdy mnie pyta co mi jest. wolę w kółko powtarzać jak cholernie mnie zraniłeś, niż udawać, że mam szczękościsk.
|
|
 |
|
te chore, sprzeczne ze sobą nawzajem emocje, przeszywające od środka niczym rozczarowanie o poranku i łzy bezsilności na dobranoc.
|
|
 |
|
była nieziemsko zdenerwowana. ręce drżały jej, jak nigdy wcześniej. upuściła kubek z herbatą, plamiąc swoje ulubione rajstopy.
|
|
 |
|
- Mogę się w Panu zakochać ? - Oczywiście. - Ale ja chciałabym tak z wzajemnością...
|
|
 |
|
- Nadal go kochasz ? - Tak. - To przestań ! - Oddychasz ? - Tak. - To przestań.
|
|
 |
|
i wszystko co było wokół nagle zniknęło... wszystko.. teraz liczyło się tylko jedno... patrzyła na niego i wiedziała że nic już nie będzie jak dawniej.. że może żyć tylko z nim lub w ogóle.. miała szczęście na wyciągnięcie ręki i nie zamierzała pozwolić mu uciec..
|
|
 |
|
bycie niczyją, nie motywuje do codziennego wstawania z łóżka.
|
|
 |
|
nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy mam jakiegoś cholernego pecha, a może po prostu jestem zbyt wybredna? zawsze wybieram faceta, który w konsekwencji naszej wspólnej miłości, okazuje się skończonym dupkiem, jak każdy poprzedni.
|
|
 |
|
podzielę się dziś moją samotnością na pół. lubię się dzielić. chcesz trochę?
|
|
|
|