 |
|
Czasami bywa tak, że człowiek musi uciec od samego siebie, od swojego życia, czy raczej egzystencji i od całego otaczającego go świata. Leżysz w łóżku, patrzysz się w sufit lub w zagwieżdżone, bezchmurne, nocne niebo za oknem, albo oglądasz rysy swojej bladej dłoni, dodatkowo oświetlonej srebrzystą poświatą księżyca w pełni. I nie chcesz robić nic więcej, bo już dość zła wyrządziłeś na świecie, jakbyś bał się, że kolejnym swoim krokiem czy poczynaniem znów kogoś skrzywdzisz lub zabijesz. Taka właśnie stała się moja egzystencja, bezsensowna już zresztą. (narkotyczny)
|
|
 |
|
wypady za osiedla, deski, pozdzierane kolana i łokcie, uśmiech nie schodzący z twarzy, kupa śmiechu a przy tym okropny ból brzucha, przesiadywanie na krawężnikach i tańczenie na środku autostrady, całonocny chillout, gdzie wszystko inne traci znaczenie, wyczuwam wakacje. / Endoftime.
|
|
 |
|
Wiem, że ona żyje. Leży w łóżku kilka ulic dalej, tak niedaleko mnie. Ale zbyt daleko, bym mogła przyjść do niej, ująć jej dłoń, pocałować w czoło i pobyć chwilę w jej towarzystwie. Wiem, że ona żyje. Jej serce bije, oddycha. Żyje nieświadoma świata. A ja codziennie w myślach z nią rozmawiam, właściwie to prowadzę monolog. Tak bardzo tęsknię, tak często w tych momentach płaczę, tak bardzo cierpię. Błagam, by przyszła do mnie, bym ja mogła przyjść do niej. Proszę o coś niemożliwego... Nienawidzę Cię, dziadku. Kocham Cię, babciu. / fadetoblack
|
|
 |
|
Miałby ktoś ochotę wykupić plusika?
|
|
 |
|
Mógłbym codziennie rano budzić się tylko po to, by znów zajrzeć w jej oczy i zobaczyć ten szczery uśmiech posyłany wyłącznie dla mnie. (narkotyczny)
|
|
|
|