 |
i nadszedł dzień, kiedy wywijam życiem jak prostytutka torebką. kiedy do twarzy mi z papierosem w ręku, a moje włosy nasiąka nikotynowy dym. przede mną stoi plastikowy kubek z ciepłą wódką, a na dłoni mam pierścionek od Ciebie. tandetny kicz. ale najwyraźniej stwierdziłeś, że tylko na taki sobie zasłużyłam. uwierz, że już dawno wylądowałby w najbliższym jeziorze, ale niestety jak na złość, nie mogę go ściągnąć. nienawidzę Cię, ale nie do tego stopnia, żeby pozbywać się palca. myślę, że może mi się bardziej w życiu przydać od Ciebie.
|
|
 |
byłam dla Ciebie ideałem, ale niestety wyczerpały mi się baterie. teraz jesteś z inną. spuszczasz wzrok, udając że mnie nie widzisz, kiedy przechodzę obok Was. a ona? ona tylko kurczowo ściska Cię za dłoń, tak jakby wiedziała, że poprzednią noc spędziłeś ze mną. tak jakby zdawała sobie z tego sprawę, że wczoraj weszliśmy do Ciebie na górę. weszliśmy oboje. ja wyszłam z sukienki, Ty wyszedłeś ze spodni.
|
|
 |
przeszłość niszczy przyszłość.
|
|
 |
bo łatwiej nam udawać cholernie szczęśliwych, niż zdobyć się na szczerą rozmowę.
|
|
 |
marzyła o tym żeby pofrunąć, żeby uciec jak najdalej stąd. miała już dosyć problemów i tego przereklamowanego świata.
|
|
 |
w źrenicy, tak pełnej żywej mgły, nie ma nic.
|
|
 |
bo to, że odszedłeś, nie znaczy, że nie ma Cię we mnie.
|
|
 |
wspominając go, w powietrzu unosi się zapach mandarynek a ciało przeszywa delikatny dreszcz.
|
|
 |
ale dziś znów mam tysiąc wspomnień. i tylko jedną twarz przed oczami.
|
|
 |
chyba zbyt pochopnie piliśmy tą miłość. dziś musimy walczyć z kacem... w samotności.
|
|
 |
i tęsknię. tęsknię przeogromnie. tak bardzo ze mam przywidzenia. i omamy.
|
|
|
|