 |
mówiłem niemal milcząc. a w tym to ja jestem mistrzem, całe życie przegadałem w milczeniu i milcząc sam z sobą przeżyłem całą tragedie
|
|
 |
nie zrozum mnie źle, kocham Cie, ale nienawidze bardziej. nie chce twoich łez, ale czasem mam chęć na nie popatrzeć
|
|
 |
czasem lubi rzucić focha, tak przypomina, że ją trzeba kochać
|
|
 |
myśle że wciąż go... choć tak go nienawidze
|
|
 |
przestane myśleć, tak jak przestane istnieć, wyblakne w twoich myślach szybko, tak myśle..
|
|
 |
możesz modlić sie za mnie bo o reszte nie dbam znów, jakoś ciężko wiesz przestać na to całe życie pluć i wyciągnąć z serca nóż
|
|
 |
i płynął czas, jak wszystko tęsknota zdycha, zabrakło nas, czy jest mi przykro? mam czym oddychać
|
|
 |
musiałem znowu sie schlać nie widać drogi we mgle, listopad włazi do miast, na dole dzieje sie źle
|
|
 |
tutaj marzeń lepiej nie mieć kurwa tęsknie za czymś, chyba lepiej nie mieć niż za chwile ciebie stracić
|
|
 |
zostawie list i skłamie w nim jak nigdy, 'przepraszam' rozumiem, nie chciałaś zrobić krzywdy
|
|
 |
zamykam oczy i myśle o tobie w samotności, dlaczego i po co jak i tak bez wzajemności..
|
|
 |
Ulice w skowycie, krew sączy się z ust do ust, opuchnięte chore miasto trzyma się za brzuch
|
|
|
|