|
założyła wysokie, czerwone obcasy. włosy rozpuściła, by delikatnie i zjawiskowo układały się na ramionach. mocniejszy makijaż niż kiedykolwiek. przeszła korytarzem, wyprostowana i uśmiechnięta. dobrze wiedziała co robi. On, dobrze wiedział co traci.
|
|
|
I obiecaj mi, że kiedy umrę, ty będziesz czekał na końcu tunelu. Ty będziesz tym światłem do którego będę szła.
|
|
|
Cholerny uśmiech na mojej twarzy. Pierwszy raz od dwóch tygodni czuję się pospolicie szczęśliwa, zupełnie normalna. Kocham gdy moja egzystencja zmienia się tak diametralnie, zdecydowanie potrzebowałam tego. Lubię zaczynać na nowo, bez zbędnych niedopowiedzeń.
|
|
|
Kochała go mimo wad. Akceptowała nawet to, iż jest narkomanem, zwyczajnym ćpunem. Jego uśmiech doskonale zakrywał wszystkie wady, a blask oczu, z rozszerzonymi źrenicami zabijał ból, władający nią od środka, na samą myśl o tym, jak bardzo się niszczy.
|
|
|
Jeszcze jeden łyk i wydasz się jakiś ładniejszy,jeszcze jedna kropla i wybielą się wszystkie twoje kłamstwa.
|
|
|
Tęsknie za niewinnością, którą miałam nim zgwałciła mnie rzeczywistość .
|
|
|
Pijana płaczem usnęła z głową opartą o stertę wspomnień .
|
|
|
Sama nie wiem, co zbierać z chodnika; resztki uczuć czy własną twarz.
|
|
|
Nie pytałeś, czy wystarczy mi powietrza, czy nie będzie mi zimno w ręce,tylko zabrałeś wszystko i odszedłeś.
|
|
|
Stado motyli przeleciało jej w brzuchu,gdy w słuchawce usłyszała jego głos.
|
|
|
Znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chce patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić.
|
|
|
Nienawidzę Cię za to, że Cie kocham.
|
|
|
|