 |
Lubię, gdy mocno trzymasz mnie za rękę, jakbym miała zaraz Ci uciec lub jakby mieli mnie porwać kosmici, jakby miało nastąpić cokolwiek, co rozłączy nas choćby na chwilę. Lubię czuć, że jesteś, choć za moment trzeba będzie rozkroić Nasz świat na dwa mniejsze. Lubię Twoje usta na mojej szyi, Twoje dłonie w moich włosach, Twoje oczy wpatrzone w moje tęczówki. I lubię Ciebie przy mnie, tak blisko jak tylko można, na ile tylko pozwoli Nam materialna strona wszechświata.
|
|
 |
Przytuliłam się do niego, wciągając głęboko do płuc jego zapach, tak jakbym mogła zatrzymać go w sobie tyle, by mi starczyło na następne dni, kiedy będę za nim tęsknić.
|
|
 |
to tylko cholerne przyzwyczajenie do twojej osoby , czaisz skarbie ?
|
|
 |
Wiedział doskonale jak wzbudzać we mnie śmieszną zazdrość i podejrzenia. Ten Jego szarmancki uśmieszek i idiotyczne ''może tak, może nie.'' Kiedy już się zdenerwowałam i ze śmieszną miną obróciłam się i ruszyłam w inną stronę, zaraz pojawiał się przede mną składając mi na ustach delikatny pocałunek. Ja również wiedziałam, że doprowadza Go do szału, kiedy nadal jestem obrażona i nie sposób mnie przeprosić na wszystkie możliwe sposoby. Uwielbiałam te nasze 'nieporozumienia' , a robiłam to wszystko dlatego, żeby zobaczyć iskierki w Jego miodowych tęczówkach i te cholernie fajne dołeczki w policzkach. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
nienawidzę naszych sprzeczek. odnoszę, wtedy wrażenie, że z dłoni wypadło mi coś niesamowicie cennego. mam świadomość, że upadające na podmokłą przez tanie wino podłogę uczucie zostanie zrysowane na stałe, bezpowrotnie. zdruzgotana owym zdarzeniem staram się znikomo zebrać je z podłogi, swoimi drżącymi dłońmi. ocieram je o swoją zwiewną sukienkę z nadzieją, że uda mi się zetrzeć ślad, niewypowiedzianych myśli i błędnie wypowiedzianych słów. ale rysa jest nie do pokonania. starasz się zetrzeć wyrzuty sumienia, cofnąć czas odbijając na nim tylko ślady swoich wybrudzonych od roztartej szminki palców, pogarszając sytuację.
|
|
 |
Bez względu na to, co stało się później, do dziś uważam tamten wieczór za najszczęśliwszy i najbardziej magiczny w moim życiu. Powietrze nigdy nie pachniało tak słodko jak wtedy, księżyc nigdy nie był taki okrągły,gwiazdy - nigdy tak blisko, a ja nigdy nie czułam się taka piękna, taka wyjątkowa. W tamten wieczór wszystko było pierwsze: pierwszy spacer,pierwszy prawdziwy splot dłoni, pierwszy nieśmiały pocałunek, pierwsze wyznania. . .
|
|
 |
W przeciwieństwie do Niego , ja mówiłam prawdę . |imagine.me.and.you|
|
|
 |
jeszcze jedno słowo kotku, a zawołam kolegę, żeby zamknął Ci Twoje usteczka. tak jak lubisz najbardziej. tak jak robią Ci to klienci każdej nocy. przecież ubóstwiasz przychodzić nad ranem opalona od blasku latarni, czyż nie?
|
|
 |
laska, która nadstawia dupę nawet facetowi ze szkolnego sklepiku, obraża mnie kipiąc zazdrością. w takich momentach mam ochotę zanurzyć się w wannie po brzegi wypełnionej wódką i wkroczyć do akcji z karabinem. oczywiście tak, żeby nie połamać sobie paznokci. bo nie wybaczyłam bym suce, gdybym musiała przez nią użyć pilnika.
|
|
 |
Wiedziałam jak to wszystko potoczy się dalej. Miałam świadomość, że zaraz odejdzie, że mnie tutaj zostawi. Samą. Nadal nie spuszczałam wzroku z Jego miodowych oczu.-'wiesz ja..' zaczął. -'wiem.' Powiedziałam nadal wpatrując się w Jego oczy wypełniające się strachem. -'wiesz, że nie jestem dobry w jakiś przemowach i że nie umiem tego powiedzieć.' -'Doskonale Cię rozumiem' mówiłam nadgryzając dolną wargę. Odwróciłam się i chcąc iść w swoją stronę On nie pozwolił mi na to. Zatrzymał mnie. Miał taki dziwny wyraz twarzy. Z uśmiechem zaczął szukać czegoś w kieszeni. Nagle w Jego dłoni zobaczyłam cudowny pierścionek, w aksamitnym, czerwonym pudełeczku. -'ale jak to?' Zapytałam. -'Mówiłem, że nie umiem przemawiać. Mogę tylko powiedzieć jak bardzo jesteś dla mnie ważna i że kocham Cię ponad wszystko.' Wykrztusił, upadając na kolana. Zaniemówiłam.Tak,zawsze potrafił mnie zaskoczyć. W każdej sytuacji,był nieprzewidywalny.|imagine.me.and.you|
|
|
 |
[cz2.] Zaczęła płakać. Łzy spływały jej po policzkach, zatrzymując się na Jego ulubionej bluzie, przesączonej toksyczną wonią, bez której nie potrafiła żyć. Odepchnęła Go od siebie i w amoku zaczęła bić w Jego pierś pięściami. Wszyscy na nią spoglądali, a On mówił tylko że będzie dobrze i czule głaskał ręką jej aksamitne kruczo-czarne włosy. Nie mogła już tego dłużej znosić. Nie mogła już po raz kolejny ufać facetowi, który ją tak cholernie zranił. Wyrwała się mu z ramion i pobiegła schodami w dół. Odeszła, odrzuciła szansę bycia przy Nim, spędzania każdej chwili przy mężczyźnie, którego kochała ponad wszystko. Cały czas zadawała sobie pytanie dlaczego to robi, może w końcu zauważyła jak strasznego skurwiela pokochało jej serce. |imagine.me.and.you|
|
|
 |
[cz1.]Schyliła się po rzeczy, które podczas nerwowego grzebania w torebce wypadły jej na podłogę. Nagle poczuła czyjąś obecność. Podniosła wzrok, a ich rzęsy niemalże się ze sobą stykały. Zaniemówiła. On takze milczał. Przykucnął i wpatrywał się w Jej nieskazitelnie niebieski odcień tęczówek. Chcąc szybko wrócić do rzeczywstości, gwałtownie się podniosła. Chwycił ją za rękę.-'brakuje mi Ciebie.' Powiedział starając się nie uronić łez nagromadzających się w Jego oczach.-'przykro mi.' Powiedziała i odwracając wzrok od Jego osoby ruszyła w swoim kierunku. Biegł za nią.-'proszę Cię porozmawiajmy.' Chwycił ją za ramię.-'przecież obydwoje pragniemy żeby ze sobą być.' Wyrwała rękę z Jego kurczowego uścisku. -'pusć mnie! nie mam czasu na takie żarty.' Podbiegł i przytulił jej głowę do swojej klatki piersiowej. Nie mogła pozwolić na to żeby znów usłyszeć bicie Jego serca które tak kochała.
|
|
|
|