 |
stali w kuchni, przygotowując wspólną kolację. stanął za nią i delikatnie, odgarniając jej włosy zaczął całować ją po karku. - muszę Ci coś powiedzieć. - wyszeptał, poddenerwowany do jej ucha. odwróciła się napięcie, twarzą do niego. - wydaję mi się, że to odpowiedni moment. jesteśmy razem szczęśliwi. i uważam, że nie warto tego zaprzepaszczać. jednak stało się ... chciałbym to z siebie wyrzucić z nadzieją, że mi wybaczysz i nie zniszczysz tego co jest między nami. przepraszam, najsłodsza ... - wydukał, spuszczając głowę. - nie musiał mówić nic więcej. patrząc w jego przeszklone od napływających łez żalu, oczy zrozumiała wszystko. - Ty sukinsynu. - powiedziała, otwierając oczy z niedowierzania. - tylko nie rób scen, kochanie. przecież to nie miało dla mnie znaczenia. - zaczęła potrząsać głową. - jak mogłeś ... - uklękła, zwijając się w kłębek. - przepraszam. - wyszeptał, klęcząc obok niej. - przepraszam?! przepraszam?! - wpadła w szał. zaczęła okładać go pięściami. (cz. 1).
|
|
 |
- znaczenia?! nie mogłeś sobie odpuścić co?! jak było? dobrze?! jaka była?! lepsza ode mnie?! no mów! - krzyczała w niebo głosy, nadal go uderzając. - uspokój się! zachowujesz się jak ostatnia desperatka. - powiedział, starając się ją objąć. - desperatka?! dopiero zobaczysz desperatkę! - wykrzyczała, rzucając butelką czerwonego wina, przygotowaną specjalnie na tą okazję prosto w nieskazitelnie białą kuchenną, ścianę. butelka rozbiła się na setki małych kawałeczków. wino spływało po ścianie, zostawiając za sobą czerwoną plamę. - co Ty wyrabiasz?! - podniósł głos. - nie wybaczę Ci tego, rozumiesz?! nie wybaczę! - pełna amoku, wzięła kuchenny nóż, leżący na blacie. - nie wybaczę! krzyczała, zadając cios za ciosem w jego klatkę piersiową. upadł. uklękła nad nim, zadając kolejne ciosy. - Ty sukinsynu ... szeptała, opadając z sił. położyła głowę na jego zakrwawionej koszuli i wybuchając spazmatycznym płaczem, nasłuchiwała jego ustającego tętna. patrzyła na jego powolną śmierć. (cz. 2)
|
|
 |
uwielbiam zimę. kocham ten stan, kiedy idę przez ulicę całkowicie pokrytą białym, migoczącym puchem, gdy nade mną wisi cudowne, pomarańczowe niebo a spod moich przemokniętych butów, wydaję się to specyficzne skrzypienie śniegu. uwielbiam wieczorami siedzieć koło grzejnika z kubkiem gorącej herbaty i opatulona kocem, wypatrywać przez okno tańczące śnieżynki. wyglądają jak małe, niewinne łzy szczęścia. ubóstwiam zimowe refleksje nad samą sobą. planuję co chcę zmienić, wraz ze schodzącym śniegiem i nadchodzącą wiosną.
|
|
 |
myślałam, że będzie na zawsze, teraz wiem, że nigdy nie ma na zawsze.
|
|
 |
czy wciąż jestem w nim zakochana? Chyba tak, ale równocześnie zraniona.
pragnę jego powrotu, a jednocześnie panicznie się tego boję...
|
|
 |
zostały mi po Tobie, smsy, zdjęcia, trzy koszulki, jedna bluza i
miliard wspomnień. Nadal kocham, wiesz ?
|
|
 |
człowiek może i uczy się na błędach, ale jeśli kocha,
to wciąż popełnia jeden i ten sam - ufa, choć już tyle razy się zawiódł.
|
|
 |
wypijmy za szczęście, które kiedyś kurwa było.
|
|
 |
nie, nie przestałam walczyć, bo Go już nie kochałam, skąd.
przestałam walczyć, bo zobaczyłam, że z tamtą jest naprawdę szczęśliwy.
|
|
 |
kocham Cię, przejrzyj na oczy wreszcie i zobacz jak wielkie
uczucie zniszczyłeś.
|
|
 |
czasem jest za późno i docenia się po stracie.
|
|
 |
to jest dziwne. w jednym momencie mam ochotę napisać do Ciebie,
powiedzieć co czuje i jak mi ciężko bez Ciebie
i znów mam ochotę o Ciebie walczyć.. ale po chwili
gdy przypomnę sobie ile razy płakałam przez Ciebie myślę
jak bardzo mnie nie obchodzisz. sama już nie wiem, co czuje.
|
|
|
|