| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nie wiem jak opisać ten stan, w którym właśnie się znajduję. czy tęsknię? narzekam? a może umieram? nie wiem.. ale wiem, że nienawidzę tego stanu. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | spotkanie na szkolnym korytarzu. znowu nie usłyszałam pospolitego 'cześć'. po raz kolejny moje serce zabiło szybciej, ale nie z miłości. to nienawiść, która mną włada. namawia mnie bym uderzyła Cię w twarz, ale wiesz co. kopnę w jaja, za wysoki na 'w mordę' jesteś. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | życzę Ci, byś przestał ćpać i zakochał się w dziewczynie, która będzie robiła to co Ty w przeszłości. marzę, by wystawiała Cię, gdy umówicie się na spacer, albo wmawiała jak bardzo kocha, gdy nie będzie tego czuła. a potem rzuciła Cię, jak zepsutą zabawkę w kąt, bo pragnę byś cierpiał tak samo jak ja. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nie oszukujmy się więcej i tak nie będę Twoja mimo wszelkich błagań. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | siedziałam już trzydziesty piąty dzień w domu. inni cieszyli się wakacjami, a ja wciąż okupowałam komputer. byłam załamana. każda sekunda bez niego była jak najgorsze katusze. 'nie wróci' - myślałam. bezradna usiadłam na podłodze w pokoju. próbowałam porozmawiać z sufitem, ale nie odpowiadał mi. przyjaciele, którzy odwiedzali mnie każdego dnia tracili siły. płakałam i paliłam zielonego marlboro. moje serce pękało z tęsknoty. usłyszałam pukanie do drzwi. otworzyłam je. dostrzegłam znajomą sylwetkę. nie powiedział nic, po prostu przytulił, kołysał w ramionach. znowu obiecywał, iż nigdy nie zostawi, a ja głupia uwierzyłam. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | najważniejszy facet dla niej teraz był skończonym draniem. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | ona tak jakby czekała, a on tak jakby miał to gdzieś. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | A przecież miałeś tutaj być. I chronić mnie przed tygrysami, niedźwiedziami i wszelkimi innymi drapieżnikami. A tymczasem sam rozszarpałeś moje serce... |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Jeśli on przyłapał Cię na tym, że niego patrzysz, pamietaj, że on też popatrzył na Ciebie ;) |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Kim był dla ciebie? - zapytał. Zamyślona wpatrywała się w okno, powstrzymywała od płaczu mimo, że jej oczy szkliły się. - Kim był...? Był moją duszą. - odparła, wtedy pierwszy raz nie mogła powstrzymać łez. Ona, twarda dziewczyna, licząca niepełne 'dzieści', dziewczyna która nauczyła się życia w tak krótki czasie, dziś nie umiała, płakała za nim jak małe dziecko za ukochanym pluszowym misiem. |  |  |  |