 |
widziałam tą troskę w Twoich oczach, gdy moje stawały się szkliste.
|
|
 |
niech w całym mieszkaniu śmierdzi spalenizną, a w koszu utworzy się stosik spalonych gofrów. niech dochodzi do wniosku, że musi przetrzymać je jednak krócej i w efekcie poda niedopieczone. niech wkurza się na "całe to chore gotowanie" i mierzy mnie poważnym wzrokiem, kiedy w spazmie śmiechu rozleję kawę, by po sekundzie, nie gniewając się ani trochę, pocałować mnie w czubek nosa. chcę jeść tą niedoskonałą mieszankę mleka, mąki, oleju, proszku do pieczenia, jajek... i miłości.
|
|
 |
na drugim plan schodzi to jak, z czym na sumieniu, czy z jointem czy szlugiem między palcami, z jaką przeszłością - po prostu masz być. masz być tutaj, bo ja jestem.
|
|
 |
'i teraz wiem jak to życie można łatwo przegrać,
muszę wytrwać, więc znikaj proszę cię...'
|
|
 |
ławka - świadek milionów spotkań, tysięcy pierwszych pocałunków, setek oczekiwań, dziesiątek rozstań...
|
|
 |
'nie ma Cię gdy moje życie spada w dół'
|
|
 |
jedno miejsce, wiele wspomnień.
|
|
 |
przekraczając wszelkie normy, nie stosując ograniczeń.
|
|
 |
trudno czekać na coś co wiesz, że może nigdy nie nastąpić, ale jeszcze trudniej zrezygnować, gdy wiesz, że to wszystko czego pragniesz.
|
|
 |
'więc nie pisz i nie dzwoń, już nie rośnie tętno. i wszystko mi jedno, Ty to tylko przeszłość.'
|
|
 |
jeszcze minutkę tylko. zaraz już na serio wstanę z krzesła. poważnie - pójdę do łazienki. doczłapię się jakoś. nie, nie zasnę pod drzwiami, ani pod prysznicem. trafię do łóżka. pomodlę się o możliwie jak najmniej siniaków. dobra, chuj - nie dam rady. zostaję tu, pośpię z głową na biurku. nie mówię, średnio słyszę, wszystko boli. pogo morderca
|
|
 |
proszę Cię nie brnijmy razem w to bagno, już wiem, że nie warto.
|
|
|
|