 |
Odchodził ode mnie zostawiając mnie bardziej samotną niż wtedy, kiedy nie było go jeszcze.
|
|
 |
Z wysokości brwi moich obecność Twoją śledzę.
|
|
 |
Nie umrę jeszcze, poczekam, poczekamy razem; my umiemy przecież pięknie czekać, na życie, na śmierć, na cokolwiek...
|
|
 |
Nie wiem co kocham bardziej
ciebie czy tęsknotę za tobą.
|
|
 |
A jednak potrzeba mi twoich słów i trzeba twojej pamięci. Pamiętaj o mnie, dobrze ? Może będę się mniej bała, może będę usypiała spokojniej.
|
|
 |
Ta śmierć, przyjacielu, dotknęła mnie bardziej, niż wszystkie, które przeżyłam dotąd. Ta śmierć dotyczyła mnie bardziej. To ciało, tak mi znajome, że nieledwie zdawało się być kawałkiem mojego ciała, ma przysypać teraz ziemia. Jego głęboko osadzone oczy, jego wiarę w życie, jego miłość.
|
|
 |
Dobrze wiem jak to boli, niosę ciężar doświadczeń
Spójrz w serce, choć wiem że nie zechcesz tam patrzeć
|
|
 |
i krzyczę weź mnie ratuj kiedy patrzysz w moje oczy,
ale nie chcesz tego słyszeć, nic nie mówisz i odchodzisz
|
|
 |
zadzwon do mnie rano, ale proszę, zrozum najpierw,
że moje życie to chaos i pasmo zmartwień.
|
|
 |
i choć nie widać ran, na pewno pozostaną blizny
sam, często chcę być sam, już czasem mnie to niszczy
ale samotność mam we krwi jak erytrocyty.
|
|
 |
Nie ma to jak być nikim dla kogoś kto jest dla Ciebie całym światem.
|
|
|
|