 |
Nagle dzieje się coś...
Coś się uruchamia... i w tym momencie wiesz że coś się zmieni...
I w tym momencie zdajesz sobie sprawę że wszystko zdarza się tylko raz...
Następnie okazuje się że to wszystko zdarza się tylko jeden raz, i że nigdy więcej nie poczujesz tego samego.
ze już nigdy nie będziesz trzy metry ponad niebem.
|
|
 |
siedzimy obok siebie, nie wiedząc jak powiedzieć to, co chcemy. siedzimy obok siebie, zastanawiając się dlaczego nie trzymamy się za ręce.
|
|
 |
I choć widujemy się wciąż codziennie
To co było między nami, poszło w zapomnienie
|
|
 |
Dzięki niej trudne tematy stały się łatwe
Jest faktem, że kształtowała mój charakter
Pomysły grzechów warte, miała mocnych wrażeń głodna
Była bez sumienia i wiedziała co to zbrodnia
Karmiła na bogato, dobrze ubrała, ale nigdy od tak, ryzyko brała w zamian
Fakt, to był niebezpieczny związek
Doświadczona suka i dzieciak w bałaganie potrzeb
|
|
 |
Co prawda, to prawda,
Sam ćpasz to od dawna,
Nie zmieni tego siła żadna, jest niewładna.
|
|
 |
Nie chciał od niej nic prócz pierdolonej prawdy,
Ona się zachowywała jakby to były żarty.
Sam pisał scenariusze, choć to go zabijało,
Mawiał: nic o niej nie wiem, samo się napisało.
Właściwie to gdy w serce wbijała mu sztylet,
On prosił, błagał skarbie zostań jeszcze chwilę.
|
|
 |
Miał chore jazdy od rana, gdy wstawał odpalał bociana,
Co powiększało mu schize, i chyba mu się nie dziwię.
Kochał dziewczynę prawdziwie, tak mocno toksyczną,
|
|
 |
I tak trwała w tym gównie z toksycznym koluniem
Radzili jej rzuć to w pizdu, mówiła nie umiem
Dręczyli się z jej bólem wszyscy bliscy wokół
Ale gdy była przy nim osiągała święty spokój
W natłoku myśli zastanawiała się często
Czy ta toksyczność ją zniszczy czy osiągną zwycięstwo
I gdy już się wydawało, że są prawie w domu
On znowu swoim pierdoleniem wpędzał ją do grobu
Jak ziomuś się skończyły ich wspólne wojaże
Nie czaję, ale zdaje się, że nie pod ołtarzem
Już ich nie spotykam razem ani osobno
Zniknęli, przepadli jak kamień w wodę podobno
|
|
 |
Nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim.
Ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił.
|
|
 |
W jednym ręku kieliszek, w drugim pieprzony skręt.
Ej, dziewczyno, o boże, ale Ty to masz wdzięk.
|
|
 |
Twarz my mamy tylko jedną.
I nie szukamy drugiej, bo w tym to całe sedno tkwi.
Powiem jeszcze jedno Ci, jak kasa Cię kręci.
Że przyjaźń to dla nas sprawa życia i śmierci.
|
|
 |
I już podjąłem tą decyzję: Nie wracam.
Wiem, że to egoistyczne. Przepraszam.
Mam poprzestawiane. Kocham marihuanę.
I kiedy wchodzę w bit, robię to jak dranie.
Więc nie mów mi z kim powinienem trzymać.
Jak mówią „koko”, to nie chodzi o Chanel, skminiłaś?
I nie wiem, po co do mnie dzwonisz, jak mnie znasz. Nie odbieram.
|
|
|
|