 |
Powoli zaczynam się ogarniać. To znaczy próbuje. Chce aby było, tak jak przed tym wszystkim co się wydarzyło. Oczywiście, nie chce, i nie zapomnę o nim, ale nie chce żyć przeszłością. Wiem, że i tak nigdy nie był do końca mój, i możliwe, że nigdy nie będzie.
|
|
 |
chcę ogarnąć i z całych sił do tego dążę. nie poddaję się, bo wiem, że jeżeli poddam się, będą przy mnie ludzie, którzy pomogą mi wstać i działać dalej.
|
|
 |
nigdy nie byłeś w mojej skórze. nigdy nie myślałeś jak ja. nie czułeś odrzucenia czy wyśmiania. to twoje serce nie było kilkakrotnie zranione. nie bijesz się ze swoimi myślami co noc. więc nie mów, że wiesz co czuję.
|
|
 |
NIE MA CIĘ. Napisałam te słowa już chyba wszędzie. Ciągle nie potrafię sobie tego uświadomić.
|
|
 |
Możemy być osobno ale mam nadzieję, że zawsze będziesz wiedział ile dla mnie znaczysz.
|
|
 |
Wpatrywałam się przez chwilę zrezygnowana w ścianę deszczu za szybą i uroniłam kilka łez, ale tylko kilka. Resztę planowałam zachować na wieczór, jako gwałtowny akompaniament do rozmyślania o jutrzejszym dniu.
|
|
 |
Nawet nie wyobrażasz sobie co czuję każdego dnia. Ból. Niesamowity ból, który rozdziera mi klatkę piersiową. Wiesz, co jest tego powodem? Ty i ta twoja obojętność.
|
|
 |
Zabrakło mi słów by oddać to co czuję, zabrakło mi barw by namalować moją duszę. Zabrakło mi ciebie by umieć żyć jak dotąd.
|
|
 |
Nie, nie kocham twoich oczu. Kocham jak nimi patrzysz.
|
|
 |
Kolejny poranek kiedy powinnam dostać pochwałę, że nadal żyję. Nie zagłodziłam się, nie utopiłam w wannie, nie wzięłam nic na sen i nie zapiłam tego wódką. Nie zapiłam się tak ogólnie, nie wlazłam pod pędzący autobus. Kolejny poranek kiedy moi przyjaciele i mój psychiatra powinni przysłać mi wielki bukiet kwiatów z karteczką: Jesteśmy dumni, że sobie radzisz.
|
|
|
|